Zabawki Generał Daimos
Osoby urodzone w końcówce PRLu pewnie to kojarzą. Taki mix Pacific Rim i Transformers. Ziemię atakuje obca rasa, naprzeciw niej stają śmiałkowie – Japończycy! – którzy potajemnie zbudowali wielkiego robota – Daimosa. Pilotem tego kolosa jest Kazuya, syn głównego konstruktora. Napastnik, rasa przypominająca anioły, co i raz buduje nowe roboty mające na celu pokonania ostatniej przeszkody do dominacji na Ziemi. Jak dla mnie ten serial miał jedną z lepszych czołówek. Zresztą zobaczcie sami.
Tak jeszcze w ramach dygresji, coś łączy fanów Daimosa z tymi od Biebera. W obu przypadkach lubią krzyczeć Justin! Tak, nie wiedzieć czemu poprzez krzyk „Justin” Kazuya rozpoczynał skok będący wstępem do transformacji kolosa (poprawione dzięki Dariuszowi:-) ). Strach się przyznać, że człowiek wykrzykiwał to w młodości, gdy tworzył swojego Daimosa z klocków LEGO…
Jeśli wierzyć Wikipiedii, ów gigant miał 45 metrów i ważył 150 ton. Patrząc z perspektywy Transformers to chyba rozmiar Dinobotów z ostatniej części lub Devastatora z dwójki :).
Tyle dla osób, które nie miały styczności z serialem w przeszłości. W sieci da radę na niego trafić – polecam (choć trudno w języku PL). No ale czemu o tym piszę. Z ciekawości sprawdziłem, czy fan serialu miałby co postawić na półkę. Niestety posucha.
Reklama
Soul of Chogokin Tosho Daimos GX-43 Bandai
Chyba najciekawsza pozycja pod względem wykonania i odwzorowania. Ma oba tryby, jak oryginał – robot i auto. Do tego mini samochód, którym Kazyua zawsze uaktywniał Daimosa. Ponadto masa akcesoriów, którymi ów gigant unicestwiał kolejnych przeciwników. Koszt? Masterpiece przy nim to grosze. Około 300 USD za figurkę mierzącą 22 CM!
GA-85 DAIMOS DX Chogokin takatoku
Historycznie rzecz ujmując ów model był pierwszy. Stary, ale jary – dość podobny do współczesnej wersji. Kosztuje mniej, bo 100-200 USD. Dupy nie urywa. Dużo lepiej wygląda w formie pojazdu niż robota. Aczkolwiek trzeba wziąć poprawkę na jego wiek – 30 lat. Wszak pierwsze figurki Transformers również super piękne nie były :).
Model do sklejania z papieru 🙂
Pomijając jakieś inne mało ciekawe egzemplarze, ten wydaje się interesujący. Za 30 USD da radę nabyć Daimosa w wersji papierowej, do samodzielnego złożenia. W pudełku jest instrukcja + wydrukowane części. A co najważniejsze – do tego stawy. Tym samym otrzymujemy papierową figurkę z artykulacją. Coś jak roboty Gladkiego lub bardziej nawet Klejpulla z forum Transformery. Mierzy 30 cm. Poniżej obrazki po sklejeniu.
Oczywiście finalny efekt zależy od naszych zdolności manualnych. Pamiętając próby z młodzieńczych lat, mój wyglądałby jakby faktycznie nie podołał obronić planety :). Powyżej porównanie wysokości modelu z papieru vs ten najdroższy za ponad 300 USD.
Szkoda, że nie stworzono czegoś większego z plastiku – np. wysokości Devastatora lub innego Titan Class Transformers. Wówczas wyglądałby ciekawe pośród wielkich robotów. Najlepszy byłby mix tego pierwszego z ostatnim (który wygląda kozacko).
To tyle, jeśli idzie o sentymenty z dzieciństwa :). Co następne? Może Centurions – kojarzycie :)?
Reklama