Z Bagażnika Wesołego Chińczyka: Pomroczny Rycerz, czyli gacek kontratakuje
Reklama
Z Bagażnika Wesołego Chińczyka: Pomroczny Rycerz
Czas po raz kolejny zajrzeć do „Bagażnika” i wyłowić z niego nową ciekawostkę. Dziś trafiło Nam się bardzo ciekawe znalezisko. W 1997 roku firma Kenner wydała serię figurek z uniwersum Batmana o nazwie Legends of the Dark Knight. Charakteryzowały się one bardzo nietypowym i naprawdę mrocznym wzornictwem. Figurki miały około 6,5 cala wysokości i zdecydowanie wyróżniały się na tle innych modeli z tego okresu. Jednym z dumnych przedstawicieli serii był Assault Gauntlet Batman.
Kiedy siedemnaście lat później natrafiłem na jednej ze sklepowych półek na podróbkę tego Batmana byłem w tak wielkim szoku, że musiałem go kupić.
Pierwsze wrażenie jest zaskakująco pozytywne. Pudełko wiernie imituje oryginał, a sama figurka nie wygląda jakby miała się rozpaść od samego patrzenia. Nawet kolory w większości się zgadzają.
Twórcy zdecydowali się perfidnie zerżnąć zdjęcia reszty oryginalnych figurek z serii. Przez wielkie bio Robina mogę założyć, że karton został zeskanowany właśnie z tego modelu. Trzeba przyznać, że wysiłek włożony w opakowanie powoduje, że porównanie tego bootlega do większości tanich podróbek (Super-Ridge!) jest jak porównanie lotu na księżyc i wyprawy do warzywniaka.
„Premium Collector Series”. Mam dziwne przeczucie, że otwarcie pudełka zweryfikuje ten napis i szybko zetrze uśmiech z twarzy potencjalnych nieświadomych nabywców. W związku z tym będę przeciągał moment jego otwarcia tak długo jak to możliwe…
O proszę, kolejne zdjęcia oryginalnej figurki. Pokazują wsunięte „ostrza” i mechanizm spustowy.
No dobra, pora wziąć głęboki wdech (bo mogę się udusić oparami rakotwórczego plastiku) i rozpakować tego zawodnika.
I właśnie w tej chwili pęka bańka nadziei, że może jednak ta podróbka nie będzie taka zła… Jeszcze dobrze nie wyciągnąłem gacka z jego plastikowego więzienia, a już natrafiłem na problem. Figurka nie potrafi stać o własnych siłach! Serio? Musieliście tak odlać nogi, żeby nie dało się jej postawić? Umiejętność stania na półce bez dopingu to absolutne minimum tego, czego oczekuje się od figurki, ale jak widać oddział pudełkowy wyczerpał wszystkie fundusze i na sam model zabrakło pieniędzy. Przerażające jest to, że nawet Super-Ridge potrafił ustać na nogach bez wspomagaczy…
Oto winowajca tego stanu rzeczy. Oryginalna figurka posiadała ruchome uda. Z przyczyn oczywistych podróbkę pozbawiono tych stawów. Niestety nie pomyślano przed tym o ustawieniu nóg w pozycji, która pozwalałaby na cokolwiek. W swoim naturalnym środowisku gacek jest równie stabilny jak Tony Stark po półrocznym maratonie picia absyntu.
Na szczęście znalazłem rozwiązanie dla tego niewygodnego problemu. Figurka wymaga całej sterty podtrzymującego ją żelastwa, ale przynajmniej teraz pozwoli się fotografować.
Oryginalna figurka miała wyraźnie zachwiane proporcje, ale ta wersja to już prawdziwy majstersztyk. Klata i ogromne ręce gacka zawstydziłyby wszystkich osiedlowych adeptów kulturystyki, a żółte rękawice perfekcyjną panią domu (chociaż w tym miejscu oryginał nie wypada lepiej). Szkoda tylko, że przez tyle miesięcy przebywania na pakerni Batman wyraźnie zaniedbywał dzień nóg. Niestety efekty są widoczne. Zastanawiające jest też jak bardzo nieproporcjonalnie małe jest krocze tej figurki. No cóż, jak widać koksowanie nie popłaca.
Twarz jest bardzo niewyraźna i gdyby nie charakterystyczne uszy, prawdopodobnie nikt nie poznałby, że mamy do czynienia z Mrocznym Rycerzem. Powiedzieć, że ta figurka posiada jakikolwiek wyraz twarzy to jak powiedzieć, że nasi politycy z ogromną uwagą troszczą się o dobro kraju. Do tego białe oczy są wyraźnie za duże, co przypomina bardziej rysowanie z parodii komiksów superbohaterskich, niż interpretację Batmana. Przez tę dziwną budowę i mało nietoperkową twarz figurka przestała mi przypominać pierwowzór. Dużo bardziej kojarzy mi się z tym panem:
Gdyby zamienić kolory i nieco przerobić uszy, gacek mógłby spokojnie udawać Kleszcza. Swoją drogą, pamięta ktoś jeszcze tę kreskówkę?
Jakość panie. Jeszcze dobrze nie wyciągnąłem figurki z pudełka, a już zdążyłem zrobić z niej inwalidę. Na „szczęście” rękę da się z powrotem wpiąć na swoje miejsce. Nie spodziewam się jednak, że długo tam pozostanie.
Wróćmy jednak do naszego superbohatera. Jego plecy wyglądają całkiem nieźle. Trzeba przyznać, że rzeźba nie oddala gacka za mocno od wyglądu istoty ludzkiej, co zdecydowanie poczytuję na plus. Oczywiście szczeliny w stawach ramionowych śnią się perfekcjonistom po nocach, a wszechobecne nadlewki plastiku rozwiewają wszelkie wątpliwości co do jakości produktu. Całościowo jednak jest naprawdę nieźle, między innymi dzięki nieco bardziej gumowatemu tworzywu. Zaskakuje też duża ilość farby (chociaż nie brakuje pęcherzyków powietrza na jej powierzchni), zwłaszcza w kontraście do Super-Ridge’a.
Czym byłby jednak człowiek – nietoperz bez swojej peleryny? Powiem Ci – człowiekiem. Czy właśnie po to tu jesteś? Żeby czytać recenzję człowieka – człowieka? Dlatego zakładamy gackowi pelerynę ze sztywnego plastiku, wpinaną w dziurę po śrubie w plecach Batmana i lecimy ratować Gotham. Całość wygląda zaskakująco dobrze. Brakuje farby, która była na oryginale, ale kształt pozostał mu wierny.
Z profilu peleryna także prezentuje się dość dobrze. Gdyby ją lekko poprawić mogłaby nawet posłużyć do podrasowania bardziej zasłużonych figurek.
Pewnie zastanawia Was do czego służą ogromne dziury w nadgarstkach naszego pupila. Spieszę z wyjaśnieniami.
W zestawie z figurką dostajemy dwie flagi Mordoru, które możemy wetknąć do dziur w rękach.
Coś tu chyba poszło nie tak. W założeniu figurka miała mieć szczeliny idące wzdłuż przedramion, w które to przedramiona powinny wsunąć się „ostrza”. Niestety twórcy zapomnieli o tym detalu i przez to gacek wygląda jak biedny kuzyn Wolverine’a. Oczywiście pozbawili figurkę także mechanizmów spustowych, które w oryginale wystrzeliwały ostrza. Budżet jest wyraźnie przeciwko nam.
Batman zawsze chciał pracować jako jeden z tych gości, którzy machają zawodowo chorągiewkami, żeby dawać sygnały. Na szczęście Chińczycy spełnili to marzenie.
Wykorzystując mój pomocniczy stojak, gacek może udawać, że jest Super Ridge’em (z chorągiewkami). Sami oceńcie czy efekt końcowy jest wart zachodu.
Do tej pory nie powiedziałem Wam jednej z najistotniejszych i najbardziej nieoczekiwanych rzeczy w tym bootlegu…
Gacek jest naprawdę małą figurką. Żółwie z nowego serialu Nickelodeonu nie są szczególnymi gigantami. Mimo to Leonardo wyraźnie góruje nad naszym małym nietoperzem.
Co się stanie jeżeli postawimy obok nieco większą figurkę? Classic Collection Raphael nie daje Batmanowi żadnych szans. Nie mam w swojej kolekcji popularnych w ostatnim czasie figurek w mniejszej skali. Wydaje mi się jednak, że twórcy mierzyli w wielkość właśnie tych modeli. Jest też mniej prawdopodobny scenariusz, że gacek po prostu solidnie skurczył się w praniu.
Żeby dołożyć jeszcze jeden gwóźdź do trumny w stosunku wielkości do jakości, zestawimy naszego herosa z malutką figurką Lary z gry „Lara Croft and the temple of Osiris”. Bullettimeeeeee!!!
Pora wydać werdykt. Moim pomocnikiem w dzisiejszym odcinku będzie profesor Grimlock.
Grim nie jest zachwycony. Przypomina mi się pamiętna scena z Parku Jurajskiego z prawnikiem w głównej roli.
Czas na krótkie podsumowanie.
Mam mocno mieszane uczucia co do tej figurki. Z jednej strony gacek jest odczuwalnie lepszy od Super-Ridge’a. Jakość plastiku jest nieporównywalnie wyższa, nie brakuje farby, a pudełko przez swoje podobieństwo do oryginału mogłoby oszukać niewprawione oko.
Z drugiej jednak strony ostrza są totalnie do niczego, ręka odpadła mi z pięć razy podczas sesji, twarz i resztki plastiku wołają o pomstę do nieba, a biedny Batman nie jest w stanie nawet ustać na własnych nogach.
Czy to dobre zastępstwo dla prawdziwych figurek? W obecnym stanie zdecydowanie nie! Czy jest to najgorsza figurka z jaką miałem do czynienia? Mimo niskiej jakości gacek jest daleki od tego tytułu i gdyby poprawić kilka drobiazgów mógłby nawet być budżetowym ekwiwalentem oryginalnych zabawek. Mimo to nie polecam zakupu, chyba że szukasz jakiegoś gryzaka dla małego psa.
P.S. Mam dziwne przeczucie, że w toku dalszych podróży do „bagażnika”x jeszcze nie raz zatęsknię za jakością tego mikro Batmana.
Reklama