Combiner Wars Bonecrusher – Dziennik Devastacji Część VI

Devastation introPanie i Panowie, mam przyjemność zaprosić Was na szóstą część Dziennika Devastacji! Dla tych, którzy pominęli poprzednie wpisy przypominam, że w każdym odcinku będę prezentował Wam recenzję jednego z Combiner Wars Constructiconów. Cykl artykułów zwieńczy recenzja Devastatora – trybu połączonego wszystkich prezentowanych figurek i przy okazji największego combinera, jakim do tej pory zdążyło nas uraczyć Hasbro.

Żeby dodać recenzji odrobinę kolorytu i pokazać maszyny budowlane w nieco bardziej naturalnym dla nich środowisku, postanowiłem trochę ukurzyć swoje Constructicony i zobaczyć jak sprawdzą się w terenie.

Do tej pory przygotowałem dla Was recenzje Hooka, Long HaulaScavengeraScrappera oraz Mixmastera.

Na zakończenie artykułów poświęconych poszczególnym Constructiconom i ostatni tekst poprzedzający galerię trybu połączonego wybrałem figurkę Combiner Wars Bonecrusher. Czy to będzie dobre zamknięcie cyklu czy może wielki upadek naszych towarzyskich budowlańców? Przekonajmy się.

Reklama

Reklama




6Bio

Reklama

AutobotRun_Bonecrusher_throws_JazzBonecrusher uwielbia pełne gruzu i zgliszcz pustkowia. Odnajduje w nich piękno i radość do tego stopnia, że zmierza do przekształcenia całego świata w jeden wielki nieużytek. Co więcej, demolka w jego wydaniu to prawdziwy performance. Bonecrusher z przyjemnością prezentuje swoje destrukcyjne talenty pozostałym Decepticonom. Talenty te postrzega jako pogoń za perfekcjonizmem, który nie toleruje niczego co w jego oczach jest wadliwe. Oczywiście Autoboty są na szczycie jego listy do odstrzału.

Megatron ceni destrukcję i strach, jakie Bonecrusher szerzy w szeregach wrogów. Chętnie przygarnia też zasoby, które udaje się dzięki nim pozyskać. Gdyby tylko Constructicon potrafił powstrzymać się od niszczenia budynków, które są potrzebne Decepticonom…

W trybie połączonym Bonecrusher tworzy lewą rękę Devastatora.

Combiner Wars BONECRUSHER

Tryb Pojazdu

combiner wars bonecrusherTryb alternatywny Bonecrushera to spychacz budowlany. Patrząc na wielkość kabiny mogę powiedzieć, że musi to być naprawdę spory spychacz – nie jakaś popierdółka z piaskownicy. Pojazd jest bardzo podobny do tego co widzieliśmy w pierwszej generacji Transformers, co stanowi miły powiew świeżości po produkcie betoniarkopodobnym, który zaserwował nam Mixmaster.

Bonecrusher (4)Dzięki transformacji otrzymaliśmy dwa zawiasy u podstawy łychy, które pozwalają na regulowanie jej ustawienia. Muszę przyznać, że sprawdzają się zaskakująco dobrze w tej roli. Poza tym jak możecie zobaczyć na powyższych zdjęciach, nieco farby kapnęło na frontowe światła, szyby i boczne panele, a wystający gdzieniegdzie czarny plastik bardzo przyjemnie przełamuje limonkową zieleń. Całość wyszła bardzo dobrze.

Bonecrusher (3)Podobnie jak wszystkie poprzednie Constructicony, Bonecrusher może pochwalić się masą pięknie rzeźbionych detali. Warto tu także wspomnieć, że zarówno Bonecrusher jak i Scavenger zostali wyposażeni w miniaturowe koła pod gąsienicami. Z jednej strony fajnie by było zobaczyć mechanizmy działających gąsienic jak w Armada Megatronie, ale z drugiej trudno pogodzić je z satysfakcjonującą transformacją tej dwójki.

Bonecrusher (5)Jedyną rzeczą jaka zdradza, że możemy mieć do czynienia z transformerem jest kilka czarnych elementów z tyłu pojazdu. Z jednej strony trochę odcinają się od reszty spychacza, ale z drugiej dzięki temu alt mode otrzymuje nieco ciekawszą kolorystykę, co pomaga odróżnić go od innych sprzedawanych w kioskach spychaczy.

Bonecrusher (6)W trakcie sesji przyplątała się mucha gigant, która postanowiła osobiście wybadać Bonecrushera. Gdyby siadła na Long Haulu to miałbym adekwatny żarcik o tym do czego zwykle ciągnie muchy, ale Bonecrusher jest naprawdę dobry, więc fekalny dowcip niezbyt dobrze się tu komponuje.

Porównajmy na szybko Bonecrushera z naszym recenzyjnym wzorcem – Masterpiece Grimlockiem.

Bonecrusher (7)Mały spychacz wygląda niemal uroczo przy postawnym Grimlocku. Trochę jak te zabawkowe ciągniki, na których siadają dzieci.

Bonecrusher (8)Grim ma jednak poważną alergię na Decepticony i swoim kichnięciem zdmuchuje je z powierzchni ziemi. Nawet opisywana wcześniej ruchoma łycha nie jest w stanie powstrzymać potęgi Dinobota i może jedynie odsunąć się, pokazując mocowania nóg trybu robota… .

Tryb robota

A skoro jesteśmy już przy trybie robota, transformacja z jednej strony wciąż jest stosunkowo prosta jednak z drugiej zdecydowanie bardziej skomplikowana niż u większości Constructiconów. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że konwersja daje sporo frajdy i satysfakcji. Niestety w jej trakcie mamy dosłownie jeden moment, który potrafiłby wyprowadzić z równowagi cały pociąg pełen buddyjskich mnichów.

combiner wars bonecrusherJak widzicie na powyższym zdjęciu krocze figurki składa się z dwóch spiętych razem paneli. Zostały one skonstruowane w taki sposób, że łączą się ze sobą za pośrednictwem niewielkiego haka. Problem w tym, że element ten jest naprawdę mały i przez to większość istot ludzkich nie jest w stanie wpiąć go na swoje miejsce tak, aby Bonecrusher nie wykonywał serii niekontrolowanych szpagatów na naszej półce. Oczywiście nie oznacza to, że nie da się solidnie połączyć ze sobą nóg, bo jest to jak najbardziej wykonalne. Jeżeli wykażesz się zręcznością godną wojownika ninja na dopingu i cierpliwością Matki Teresy to masz szansę, że kiedyś dostąpisz oświecenia i uda Ci się w końcu złożyć to plastikowe krocze do kupy.

combiner wars bonecrusherKiedy już przepełzniemy przez transformację uzyskujemy naprawdę ładnego i bardzo zgrabnego robota. Jest kanoniczna skrzynka na listy na klacie, kaptur, nogi z gąsienic i sporo farby w górnej partii modelu. Do tego srebrne ręce z czarnymi i fioletowymi detalami – miodzio. Gdyby jeszcze kilka kropli kapnęło na nogi to już w ogóle byłoby super.

Bonecrusher (11)Jako bonus dostaliśmy kolejną piękną główkę do kolekcji. jedyną rysą na wizerunku tej twarzy jest linia na wysokości wizjera, będąca zapewne błędem produkcyjnym mojego egzemplarza. Nie jestem w stanie powiedzieć jak wiele figurek ma ten problem. Z powyższego ujęcia dobrze widać także pozowalność góry modelu. Głowa została umieszczona na kulce, podobnie jak ramiona i łokcie. Brakuje natomiast jakiegokolwiek stawu w nadgarstku i pasie.

Bonecrusher (12)Rzućmy okiem na nogi figurki. Mechanizm wysuwania stawu kolanowego sprawdził się w tym przypadku naprawdę dobrze. Mógł być wprawdzie umieszczony nieco niżej aby poprawić proporcje, ale i tak całość prezentuje się co najmniej poprawnie. Każda z nóg otrzymała kulkę w biodrze i kolanie oraz wychył w stopie. Do tego „palce” pozwalają na kilkustopniowe rozłożenie, ale to już raczej element transformacji a nie dodatkowy staw dla czesania karkołomnych póz. Szkoda tylko, że zabrakło kawałka plastiku na zasłonięcie otworów wewnątrz nóg.

Bonecrusher (13)Rzućmy jeszcze okiem na tył figurki. Fakt że udało się uniknąć ogromnego plecaka i ograniczyć go jedynie do niewielkiego „kaptura” jest naprawdę imponujący. Czarny kręgosłup nieco wyróżnia się na tle reszty, ale nie powinien nikomu zbyt mocno przeszkadzać. Nie ma natomiast żadnego usprawiedliwienia dla wydrążonych do granic możliwości rąk i całej masy innych elementów transformera. Rozumiem, że Hasbro chciało obniżyć koszty produkcji, ale bez przesady. Wolałbym już dopłacić kolejne 100 zł do ceny setu i nie widzieć takich oszczędności w żadnej z figurek.

Bonecrusher (9)Jeszcze jedno szybkie porównanie z Grimlockiem. Muszę przyznać, że Constructicony naprawdę dobrze radzą sobie z mass-shistingiem. W większości przypadków ze stosunkowo niewielkiego pojazdu otrzymujemy całkiem pokaźnego robota. Skala wydaje się być dość bliska temu co znamy z kreskówki, więc Constructicony powinny ładnie się prezentować na Twojej Masterpółce.

Combiner Wars Bonecrusher – ocena

No dobrze. Podsumujmy kilkoma zdaniami bohatera dzisiejszej recenzji. Combiner Wars Bonecrusher jest naprawdę udaną figurką. Gdyby nie wydrążone elementy i niedopracowany mechanizm transformacji bioder mógłby spokojnie zostać wydany kilka lat temu – w czasach gdy obchodziliśmy złoty wiek Transformerów, a trawa była bardziej zielona. Myślę że to jedna z najlepszych figurek jakie dostaliśmy w secie i naprawdę warto ją mieć, nawet jeżeli nie zależałoby Ci na skompletowaniu całego Devastatora. Wielka szkoda, że nie otrzymaliśmy możliwości kupowania tych transformerów indywidualnie, bo wtedy po podmianie Long Haula i ewentualnie Mixmastera każdy mógłby mieć Devastatora dla siebie. Myślę że Combiner Wars Bonecrusher to idealny model na zakończenie rozważań na temat pojedynczych Constructiconów. Zakończenie z wysokiego „C”

Bonecrusher (14)W kolejnej – ostatniej części Dziennika Devastacji zabiorę się za to, na co wszyscy czekaliście. Danie główne i wisienkę na torcie tego zestawu. Mówię oczywiście o trybie połączonym – Devastatorze. Przy okazji podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat całego kompletu Constructiconów jako grupy i spróbuję odpowiedzieć na pytanie czy warto dodać do swojej kolekcji największego combinera w historii Hasbro. W międzyczasie dziękuję za uwagę i zapraszam do dalszego śledzenia Maniaków Figurek!

Reklama

Reklama