Swindle aka Sly Strike
Swindle aka Sly Strike
Frakcja: Decepticon
Podgrupa: Combaticon
Rok: 2014
Producent: Warbotron
Zabieramy się za ostatniego dostępnego obecnie na rynku Combaticon’a autorstwa Warbotron – Sly Strike’a – czyli małego, zadziornego kapitalistę o imieniu Swindle.
Swindle – aż się prosi o spolszczenie imienia na Szwindel – handlarz, cinkciarz, wynalazca, majsterkowicz, oportunista – ale skuteczny, obrotny i zaradny. Manipulator dorównujący Starscream’owi w umiejętności wyjścia z każdej opresji. Poza tym zgodnie z zasadą „interesy ponad podziałami” oraz „najpierw zarobek, potem strach” sprzeda co się da komu się da. Co za tym idzie jego modus operadi to zasada „co ja będę z tego miał?”. Powyższy zestaw dopracowanych niemalże do perfekcji cech sprawia, że wszędzie czuje się dobrze, gdzie da się zrobić na czymś interes. Na czymkolwiek.
Geneza postaci w serialowym uniwersum g1 jest taka sama jak jego kamratów z drużyny. Po konfrontacji z Megatron’em wprogramowano mu manualnie posłuszeństwo wobec wodza. Skutek tego zabiegu jest dyskusyjny natura biznesowa często brała górę nad lojalnością. Sam zainteresowany bronił się w odcinku „B.O.T”
“It’s… it’s not my fault, Megatron! This greed is built into my personality component!”
… po tym jak sprzedał większość pozostałości po swoich kolegach z drużyny El Presidente a resztę wywiózł na złom. W uniwersum IDW Swindle również sprzedawał cybertrońską technologię ludziom- Spike’owi Witwicky’iemu i organizacji Skywatch, która…miała bronić planety przed zagrożeniem ze strony cybertrończyków.
W świecie IDW postać Swindle’a jest barwna, świetnie rozwinięta i spójna. Jest on jednym z tych bohaterów, który ma swoje epickie wzloty i upadki, ale zawsze spada na cztery łapy. Oczywiście jednym z ważniejszych towarów którymi handluje są informacje. To sprawia, że często pojawiając się przelotem w toku akcji komiksu, Swindle zdradając/sprzedając sekrety, kieruje ją na zupełnie nieoczekiwane tory. Sprzedaje niejednokortnie w zamian za nie bycie rozstrzelanym, rozerwanym, wyrzuconym z wysokości/w otchłań kosmosu, torturowanym itd itp. Jednak zawsze powraca pełen entuzjazmu i wiary w zasady neoliberalnego kapitalizmu, i zawsze ma coś nowego i unikatowego do zaoferowania.
Trdycyjnie już kształt Swindle’a w serialu G1 i universum Marvela różnił się co nieco, ale w obu przypadkach alt mode Swindle’a to Jeep Willys.
Poniżej porównanie wersji Marvel’owskiej i Dreamwave.
Zabawka G1 różniła się znacznie od swojego fikcyjnego pierwowzoru – w designie tego bota widać korzenie postaci rysowanej przez twórców z Dreamwave i projektantów Sly Strike’a. Również alt mode jest kompletnie innym pojazdem – to prototypowy pojazd bojowy FMC XR311 produkcji FMC/Chrysler zwany również G.I. Hotrod.
Pierwsze egzemplarze zbudowano w 1970 r., ale nigdy nie wszedł do służby, a co za tym idzie do masowej produkcji. To zabawne, bo choć mam G1 Swindle’a od bardzo dawna i to w dwóch wersjach, to dopiero pisząc ten tekst zdałem sobie sprawę, że faktycznie jego zabawkowa wersja nie jest Jeepem, jak mi się zawsze wydawało.
W IDW swindle otrzymuje kolejny designerski makover – można z dużą dozą optymizmu powiedzieć, że nawiązujący do początków marvelowsko-serialowych.
Jeśli chodzi o konkurencję, to istnieje na rynku również wersja Fansproject sprzed kilku lat, rok temu wznowiona w G1 colors. Ale o niej kiedyś, przy następnej okazji.
Sly Strike jest pierwszą figurką z serii not-Combaticons wydaną przez Warbotron, i pierwszą figurką w historii tej firmy. Jak na dziewiczy projekt jest bardzo dobrze, ale oczywiście nie bez uwag, o czym wkrótce. Fakt, iż recenzuję go na końcu jest efektem chronologii moich zakupów. Z niej wynika też tak duże opóźnienie w publikacji tej recenzji – Sly jest bardzo dobry, ale na tle pozostałych trzech członków teamu podoba mi się najmniej. Więc trochę trwało zanim wykombinowałem jak tą sytuację ugryźć.
Sly jest takim samym MPR-em jak jego następcy. Stylistyką bota, podobie jak Brawl/Heavy Noisy, nawiązuje do postaci z uniwersum Dreamwave.
Alt mode jest autorskim projektem Warbotron i ma przedstawiać HMMWV – potocznie zwany Humveee. Jak wierne jest to odwzorowanie możecie ocenić sami poniżej.
Moim zdaniem jest nieźle, poprawki, które tanim kosztem nadały by mu bardziej poważnego wyglądu to pozostawienie całości kół w kolorze czarnym i powiększenie ich średnicy oraz szerokości.
Wielkością i ilością detali Sly wpisuje się w stylistykę MP. Oczywiście odbiega znacznie od tego co choćby zdalnie można nazwać odwzorowaniem G1. Tak prezentuje się na tle innych figurek.
A tak obok swego pierwowzoru, tyle że w malowaniu G2.
Bierzemy się za samą figurkę. Tak jak napisałem wcześniej podoba mi się najmniej ze wszystkich czterech.
Dlaczego?
Mam do niej dwa zarzuty. Pierwszy to głowa, a raczej jej wielkość. Co prawda jest takiej samej wielkości jak w pozostałych figurkach, jest świetnie wyrzeźbiona, ma piękny lightpiping i sama w sobie jest rewelacyjna… ale w stosunku do korpusu jest odrobinkę za mała.
Ten sam problem ma w moje opinii recenzowany już Mirage/Invisible z DX9. Podobny, choć pociągnięty do ekstremum problem miał pierwowzór Sly’a z G1. Jeden z przykładów źle zrozumianej wierności kanonowi :]
Drugi zarzut to coś co w fandomie nazywa się panelforming-iem, co w przypadku Sly’a skutkuje tą kompletnie niepotrzebną altanką działkową na plecach w trybie bota.
Panele są co prawda pozsuwane i niby pozaginane jak się da (choć uważam, że dałoby się lepiej :), ale mimo tego przysłaniają od tyłu linię sylwetki, która jest świetna. Tyle, że jej nie widać.
Nie było by wielkiej straty gdyby Sly, tak jak jego poprzednicy, transformował się w terenówkę bez dachu. Dzięki temu można by pozbyć się kompletnie tego bałaganu na plecach. Problem powstałby tylko z tym, co zrobić z rękami, które w alt modzie mieszkają w szoferce.
Jakość figurki jest taka jak pozostałych trzech z brygady. Plastik sprawia wrażenie trwałego, stawy są sztywne, kolor plastiku i malowanie ładne.
Tradycyjnie rewelacyjny mold główki i lightpiping.
Widać kilkanaście nadlewek, niektóre stawy/el ruchome są trochę za ciasne (rzeczone rozsuwane panele na plecach) jest też kilka mało efektownych rozwiązań transformacyjnych – całość instalacji na plecach i jej mocowanie do korpusu, całość instalacji kół przednich (obecny setup jest słaby, można było to zrobić lepiej), niedomykające się klapki na przedramionach.
Poza tym jest dobrze. A nawet bardzo. Figurka (baz altanki i główki) ma bardzo ładną linię.
Detal jest dobrze dopracowany i nienachalny, proporcje modelowe.
Artykulacyjnie figurka jest bez zastrzeżeń – głowa na kulce, otwierane dłonie na stawie obrotowym, łokieć na zawiasie, obrót w bicepsie, wychył w ramieniu, obrót w barku, obrót w pasie, dwuzawias w biodrze, obrót w udzie, zgięcie w kolanie i ostatni dwuzawias w kostce.
Ponownie mamy maskownice na łydkach a nawet dodatkowe rozkładane panele po wewnętrznej stronie łydek. Bardzo miły gest ze strony projektantów.
Transformacja jest w rdzeniu dość zbliżona do pierwszej wersji Swindle’a, z kilkoma modyfikacjami.
Oczywiście altanka na plecach to poważne przedsięwzięcie panelformermingowe, ale widać, że i tu trochę kombinowano.
Alt mode to samochód wielozadaniowy amerykańskiej armii który w wersji cywilnej znamy wszyscy jako Hummer H1.
Cóż mam powiedzieć – wygląda dość… zabawkowo. Jak wspominałem większe koła poprawiły by trochę ogólny wizerunek modelu. Jest też trochę nieścisłości w odwzorowaniu maski i przodu. No i generalnie proporcje są nie takie – Sly w formie terenówki powinien być odrobinę dłuższy i niższy.
Poza tym ma dziurę zamiast tylnej szyby – wygląda to tak jakby po godzinach projektowania, o 5:55 rano, po prostu dano sobie spokój.
Ale poza tym bryła pojazdu jest schludna i kompaktowa.
Podsumowanko.
Czy Sly jest fajną figurką? Jest, ale byłby świetny gdyby nie główka i altanka. Niestety jest jaki jest i nic z tym nie zrobimy. Oczywiście jest opcja customowa – ale cięcie figurki za takie pieniądze to ryzyko – nie jest on chyba aż tak zły. Nie ukrywam, że najfajniejszy tryb to tryb bota, i to on właśnie jest najbardziej okaleczony.
Jeśli ktoś jest fanem tej postaci, jest gotów ją co nieco pokroić, i być może zafundować jej nową główkę to lepszego kandydata na rynku nie widzę.
Oczywiście jest też drugi kontekst – Bruticus. Nie ma tu co tłumaczyć – masz trzech, kupisz i tego. Nie będziesz rozczarowany, ale nie będziesz zachwycony. W mojej opinii. Przyznam szczerze, że plusy i minusy są niemal w równowadze – mamy fajną figurkę, ciekawie reinterpretującą postać z dzieciństwa, ale ze szkolnymi wadami projektowymi. Zadecydujcie sami – może jednak uznacie, że te „plusy dodatnie” przeważają.
Reklama