Brawl aka Heavy Noisy
Frakcja: Decepticon
Podgrupa: Combaticon
Rok: 2014
Producent: Warbotron
Heavy Noisy czyli Brawl – trzeci przedstawiciel nieoficjalnej drużyny Combaticon’ów produkcji Warbotron, w skali i stylistyce Masterpiece. Z pozoru najmniej pociągająca figurka kwintetu – ot zielony czołg i tyle. Nic specjalnego.
Sama postać w G1 nie wyróżniała się niczym szczególnym, oprócz bycia hałaśliwym, brutalnym i przygłupim przedstawicielem „tych złych” [aka heavy & noisy :].
Jest on głównym bohaterem ulubionego przez wielu fanów G1 serialowego odcinka „B.O.T”.
Podobnie jak jego koledzy z drużyny swoją ziemską formę – a przy okazji wolność – zawdzięcza Starscream’owi. Wlał on jaźnie pięciu deceptikońskich skazańców w skorupy maszyn porzuconych na wyspie Guadalcanal podczas drugiej wojny światowej.
Brawl’owi trafił się czołg – podobno wzorowany na niemieckim Leopard 1 – który wszedł do służby w Bundeswehrze w…1965 roku :] Komiksowo jest to jeszcze do obronienia, jeśli chodzi o zabawkę to jak dla mnie nadal wygląda on bardziej jak upośledzony M1 Abrams, czyli alt mode Heavy Noisy. Ale TF wiki twierdzi, że to Leoprad 1, więc się nie upieram.
Jak widać po datach powyżej nie tylko skala postaci serialowych i zabawek na nich wzorowanych była dla twórców G1-owego uniwersum umowna = czyli nie trzymająca się kupy. W porównaniu z resztą drużyny wypada w kategorii: Druga Wojna Światowa najlepiej ex aequo z Onslaught’em.
Do jakiej linii figurek zaliczyć Heavy’iego? Tu właśnie następuje nieoczekiwany zwrot akcji – według mnie do kategorii MP-ków.
Dlaczego? Jeśli poświęcicie chwilę zdjęciom dołączonym do tego tekstu dojedziecie być może do tego samego wniosku co ja – Heavy, pomimo olbrzymiego bagażu na wejściu – jest na pierwszy rzut oka najmniej rozpoznawaną i najbardziej nudną częścią drużyny) – przy bliższym poznaniu rozkwita. Figurka już po kilku chwilach obcowania pokazuje swoją ukrytą wartość – jest jedną z najbardziej wiernych a jednocześnie najlepiej uwspółcześnionych wersji postaci z G1 z jakimi miałem do czynienia. Podobnie w jak w przypadku DX9 Invisible/Mirage jego alt mode jest majstersztykiem bliskim modelowi redukcyjnemu.
Ta cecha odróżnia go mocno od recenzowanych już kolegów z drużyny – zarówno Warbotron’owy Vortex jak i Blast Off nie tylko są mocno zmodyfikowanymi ziemskimi pojazdami, ich tryb postaci również sporo odbiega od G1-owego pierwowzoru. Nie mam pojęcia dlaczego twórcy serii obrali przy tworzeniu tej figurki takie podejście, ale zrobiło ono kapitalną robotę – nadało nudnej postaci/zabawce atuty które stawiają ją w linii z pozostałymi – świetnymi – produkcjami pod znakiem Warbotron Combaticons.
Pierwotny tryb Heavy Noisy – czyli bot – jest za to bardzo bliski pierwowzorowi serialowej zabawki. Bryła, kolory, układ sylwetki oraz umiejscowienie wszystkich elementów jest niemal wierne figurce z lat 80-tych.
Ok, kolor faktycznie co nieco odbiega, ale jest ku temu dobry powód – Heavy jest pomalowany w kolor fabryczny M1 Abramsa i rzutuje to na jego dwunożną formę.
Jeśli poszukać innych inspiracji w Transformersowym uniwersum to natrafimy też na coś takiego:
Wygląda jak Heavy Noisy, ale pochodzi z 2003 roku, z serii More Than Meets The Eye wydawnictwa Dreamwave. Tajemnicze, prawda?
Jeśli chodzi o inne MP-ki Heavy Noisy skaluje się tak:
Drużyna w komplecie, choć szef w starej kaście:
Z szefem wszystkich szefów (Toyworld Hegemon):
I porównawcze z innymi czołgistami:
Przejdźmy do samej figurki. Heavy kontynuuje standard Warbotron’a – jest zrobiony z dobrego, matowego plastiku, ma dobrze wykonane stawy i ma ich dużo, choć nie zawsze są to super-pozowalne stawy kulkowe. Są za to ciasne i dają duże możliwości w zakresie artykulacji. Cechuje je też duża wytrzymałość.
Proporcje są troszkę zmodyfikowane względem pierwotnego Brawla – Heavy jest bardziej smukły w stosunku do swoich poprzedników. Nie jest to bynajmniej cecha dyskwalifikująca – brutalność i chamstwo nie muszą być wcale zwaliste. Widać duże podobieństwo – czy nawet generyczność sylwetki w serii – do Whirlwinda czy Air Bursta.
Mogła by to być wada, ale nie jest – Heavy ma swój charakter spotęgowany przez – ponownie – świetną główkę, bardzo mocno wzorowaną na G1. I obdarzoną pięknym lightpipingiem.
Jeśli chodzi o wady projektowe i produkcyjne to jest dobrze. Poziom detalu jest wysoki, ale nie przytłacza, tak jak w wypadku Air Burst-a. Kolor, tekstura i jakość plastiku jest rewelacyjna. Nie ma widocznych wad typu miejsca po formach z wtryskarki (flash). Tryb G1, z wieżyczką na plecach jest niemal pozbawiony wad – jedyny problem to wychylenie rąk do przodu przy wieżyczce przytulonej do pleców.
W tej pozycji blokuje ona barki – problem leży w konstrukcji ramienia – a mianowicie górna część barku, wystająca ponad staw wchodzi w konflikt z wieżyczką czołgu na plecach.
Być może inaczej sytuacja wygląda, gdy lufa skierowana jest w górę, ale tej konfiguracji nie testowałem długofalowo. W mojej opinii lepiej wygląda on z ciężarem wieżyczki w głównej części torsu. Fakt jest taki, że można tą wadę oszukać odchylając wieżyczkę odrobinę w tył i zyskując tym samym przestrzeń dla rąk. Nie wygląda to (z boku) jakoś rewelacyjnie, ale też nie jest kompletną kiszką.
Artykulacja – głowa na kulce, bark na dwu-zawiasie z wychyłem do zewnętrznej, zgięcie w łokciu i pełny obrót, nadgarstek obrotowy, obrót w pasie, kulka w biodrze, zgięcie w kolanie, wychył do wewnątrz (podwójny) w kostce oraz pięta i palce zginane (tylko) w dół. Zakres giętkości daje duże pole to zabawy, ciekawych ustawień i wygibasów. Jedyne czego naprawdę brakuje to palców stopy wychylanych do góry.
Ciekawym ukłonem w stronę fanów jest różnorodność konfiguracji w jakich można prezentować figurkę. Wieżyczkę czołgu możemy ustawić na plecach w trybie G1 – czyli lufą do góry. Możemy obrócić ją o 180st – dla mnie ta konfiguracja jest bardziej harmonijna – wieża nie wystaje wtedy poniżej tyłka robota, a jej boki poszerzają plecy zamiast wyglądać jak pielucha.
W tym trybie ogranicza ona jednak artykulację barków, ale można to obejść. Dla mnie ten wariant ma najlepiej wizualnie rozłożony ciężar i najlepiej oddaje ducha postaci. Trzecia opcja to oczywiście Heavy bez wieżyczki na plecach, za to z działem w ręce. Problematyczna była dla mnie ta część, która tworzyła resztę wieżyczki.
Udało mi się co prawda umieścić ją na jego plecach przy pomocy jednego z jego pistoletów, trzyma się, ale trochę to była partyzantka. Oczywiście nie otworzyłem nawet instrukcji – zakładałem, że podobnie jak u poprzednio recenzowanych produktów WBT coś musiało zostać, i tyle. Po czym okazało się, że element który mowa jest przystosowany do założenia na ramię tworząc tym samym coś na podobieństwo tarczy.
Chodzi oczywiście o policyjny riot shield. Podobne akcesorium było częścią moldu Hardhead/Onslaught z linii Generations.
Wariant bez „plecaczka” jest też wariantem bardzo kuszacym – Heavy jest wtedy najbardziej humanoidalny, czy też roboci, choć odsłania się wtedy luka na plecach figurki. Nie razie mnie to zanadto, bardziej przeszkadza fakt, że nie ma co zrobić z akcesoriami, jak tylko go uzbroić, a ta opcja nie do końca mi pasuje.
Z defektów/błędów mamy jeszcze jedną sprawę – działo Heavy’iego jest za długie w tylnej części i opiera się niemalże o bark, ograniczając tym samym artykulację do minimum (syndrom Megatrona z armatką na wierzchniej stronie przedramienia). Myślę, że mogli ten problem spokojnie rozwiązać wstawiając zawias w tylną część armaty.
Transformacja jest dość nieskomplikowana, ale zarówno efekt początkowy jak i końcowy rewelacyjne – czyli robi robotę.
Zadbano nawet o taki drobiazg, żeby zakryć dziury na tyłach łydek.
Tak jak wspominałem wcześniej Heavy transformuje się w czołg M1 Abrams – amerykański czołg trzeciej generacji. Poziom odwzorowania pojazdu jest bardzo wysoki, choć ma kilka mankamentów (m.in. długość oraz pochylony przód). Żadne z tych wad nie ujmują mu powagi jako maszynie wojennej – w tej roli Heavy prezentuje się bardzo realistycznie. Myślę, że jest to jedna z tych figurek, które bez wstydu można podarować komuś, kto nie jest zainteresowany militariami i choć nie kolekcjonuje TF-ów, to doceni kunszt wykonania i realizmu alt mode’u.
Reklama
Podsumowanko
Heavy Noisy aka Brawl to świetna figurka, i wielka szansa dla tej postaci by w końcu zabłysnąć na salonach. Patrząc na niego krytycznym okiem mogę bez wahania powiedzieć, że z wszystkich swych funkcji wywiązuje się świetnie – ma obłędny alt mode, bot mode jest dojrzałą i technologicznie ulepszoną reinkarnacją postaci, która jak wiele innych z uniwersum G1 była przezroczysta i bez charakteru. Warbotron ponownie wziął na warsztat kończynę i zrobił z niej istotę, indywiduum, które jakością wykonania i charakterem może spokojnie aspirować do kręgu dorosłych odbiorców. Ponadto, z niewiadomych przyczyn zdecydował się z jednej strony trzymać kanonu rękami i nogami, a z drugiej wycisnąć z niego ile się da. W efekcie otrzymaliśmy figurkę, która ma bardzo wielkie ambicje jeśli chodzi o wypełnianie pewnych luk w rynku – czyli wierne lub niemal wierne reinkarnacje G1 ale nie skrępowane np. brakiem charakteru niektórych MP-ków, za to w uwspółcześnionej i doroślejszej formie.
Heavy, nawet nie G1-owo zwalisty i z tępym wyrazem twarzy, postawiony obok innych MP-ków sprawia wrażenie realnej postaci – gotowej na wszystko, złej i bezwzględnej – podczas gdy niektórzy przedstawiciele serii MP dalej aspiracjami nie wykraczają ponad bycie postacią z kreskówki. Wiem, że taka jest idea linii MP, i nie neguje jej sensu, uważam natomiast, że Heavy Niosy łączy w sobie najlepsze cechy Masterpiece i Masterpiece Reinterpreted i z powodzeniem może być częścią obu kolekcji.
Dzięki za uwagę i do usłyszenia!
Zapraszamy do komentowania niżej lub na forum TransFormery.pl
Reklama