Beast Wars Optimus Primal
Beast Wars Optimus Primal
W naszych Maniakalnych recenzjach bardzo dużo czasu poświęcamy figurkom firm trzecich lub też najdroższym wydaniom oficjalnym. Czasem jednak wcale nie trzeba wydawać tysiąca złotych i ściągać paczki z drugiego końca świata, żeby natrafić na prawdziwą perełkę. A co jeżeli powiem Wam, że ta perełka została wyprodukowana aż dziewiętnaście lat temu i w mojej opinii bije na głowę większość swoich współczesnych odpowiedników?
Rozsiądźcie się wokół ogniska i posłuchajcie opowieści o Optimusie Primalu.
Beast Wars. Serial który budzi wśród fanów Transformers emocje tak skrajne, że tylko występ Conchity w stroju kompielowym może się z nimi równać. O co to całe zamieszanie?
Emisja „Kosmicznych Wojen” rozpoczęła się w 1996 roku. Po robotach zmieniających się w samoloty, samochody, promy kosmiczne i działa samobieżne przyszła kolej na zwierzęta. Autoboty i Decepticony zostały zastąpione swoimi potomkami – odpowiednio Maximalami i Predaconami. Rysowaną grafikę zamieniono na raczkującą wówczas animację komputerową, a większość uwielbianych przez fanów postaci nigdy nie pojawiła się w serialu.
Trzeba przyznać, że twórcy Kosmicznych Wojen mieli sporo odwagi. Można było przecież po raz kolejny przepakować G1 i sprzedawać je do skutku. Nowatorskie podejście do tematu spodobało się jednak na tyle dużej liczbie odbiorców, iż z czasem Beast Wars wpisało się w kanon i serca fanów tak mocno, że nawet dziś jest wspominane z łezką nostalgii. Nawet w naszym rodzimym plebiscycie Transformery.pl serial ten został uznany za najlepszą animację ze świata Transformers. Jeżeli jakimś cudem ominęło Cię szaleństwo „Kosmicznych Wojen” koniecznie warto nadrobić zaległości. Grafika mocno się zestarzała, ale historie i bohaterowie potrafią skutecznie przykuć do telewizora.
My tu gadu gadu, a nie wspomniałem jeszcze o bohaterze niniejszej recenzji. Optimus Primal, bo o nim mowa, jest potomkiem Optimusa którego znamy z pierwszej generacji Transformers. To przywódca Maximali, zupełnie inny od swojego przodka. Relacje między nim, a resztą oddziału przypominają bardziej rodzinę niż zmilitaryzowaną grupę. Bez wątpienia spora w tym zasługa dobrego scenariusza i nie ustępującego mu dubbingu Garry’ego Chalka (głosu Optimusa). Muszę także docenić starania tłumaczy serialu, ponieważ w polskiej wersji Optimus Primal został przetłumaczony jako Optimus Naczelny, co sprawdza się w tym przypadku zaskakująco dobrze.
Model, który zobaczycie na poniższych zdjęciach to oryginalne wydanie z pierwszej serii Beast Wars. Jakiś czas temu pojawiła się japońska reedycja z nieco innym malowaniem, nowymi głowami obu trybów i poprawioną klatką piersiową. Jeżeli zależy Ci na większej wierności serialowi warto się za nią rozejrzeć.
Reklama
Tryb Bestii
Optimus został wydany w klasie rozmiarowej ultra, co oznacza, że jest nieco większy od Voyagerów z Generations i bardzo dobrze wpisuje się zarówno w figurki powstałe w okresie emisji serialu, jak również ich współczesne reinterpretacje.
Z frontu Primal to zdecydowanie kawał goryla. Zamknięte pięści sprawdzają się w tym przypadku jak w żadnej innej figurce. Bardzo podoba mi się także zastosowany miks kolorów, którzy przełamuje czarną monotonię futra.
Nasz bohater jest naprawdę wkurzonym gorylem. Ciężko powiedzieć czy to przez niezbyt dokładne poranne łuskanie, czy skończenie się rolki papieru toaletowego. Tak czy inaczej błękitne oczy dodatkowo potęgują demoniczne wrażenie. Jak patrzę na to zdjęcie to mam wrażenie, że Optimus chce pożreć moją duszę. Meh, dzień jak co dzień.
Z profilu Primal także prezentuje się bardzo przyzwoicie. Dobre wrażenie psują jedynie lekko odstające goryle pośladki, ale dałoby się to zminimalizować po głębszym wciśnięciu stawów udowych. Od razu mogę w tym miejscu wspomnieć, że uda zamontowano na bardzo sztywnym stawie kulkowym, a jedyna dodatkowa artykulacja nóg w tym trybie to zawias w kolanie. Mamy także nieco zwiększający ruchomość modelu obrót w pasie.
Zadnia strona figurki wypada najgorzej. W oczy rzucają się złożone stopy robota i odstający tyłek. Na szczęście absolutnie nikt na świecie nie będzie prezentował swojej figurki w ten sposób. Zaraz zaraz, a co to za szary pryszcz na pośladkach naszego ulubionego goryla?
Bum! Primal otrzymał parę solidnych dział, które wyłoniły się z pleców na sprawnym mechanizmie sprężynowym i przy okazji dały naszemu gorylowi wybitnie długie uszy.
Z profilu działa prezentują się dużo lepiej. Co więcej obie wyrzutnie mają ładowane za pomocą sprężyn działka. W oczy rzuca się także ukryty wewnątrz korpusu miecz (po drugiej stronie jest jeszcze jeden). Więcej o nim opowiem przy okazji omawiania trybu robota.
Pewnie zastanawia Was do czego Primalowi wystający z pleców badyl. Otóż ta dźwignia służy uruchomieniu najlepszego gimmicku w historii Transformers. Może nawet najlepszego gimmicku w historii świata!
Po ustawieniu rąk tak jak na zdjęciu wystarczy przesuwać dźwignię w górę i w dół, aby Optimus odkrył w sobie prawdziwe małpie korzenie i zaczął uderzać się po klacie niczym King Kong. Warto było kupić tę figurkę, choćby dla gimmicku 🙂
Skoro jesteśmy już przy ruchliwości Primala, to trzeba nadmienić, że każda z jego rąk posiada obrót i solidne zgięcie w łokciu oraz dwie osie w ramieniu. głowa niestety jest nieruchoma. Przy tej okazji macie także całkiem niezły widok na ładnie pomalowaną gorylą klatę.
Czas porównać Primala do innej potężnej bestii, a któż inny mógłby wystąpić w tym porównaniu, jeżeli nie Masterpiece Grimlock?:)
Kto oglądał King Konga, ten wie jak musiało się to skończyć. Optimus zaskakuje swoją artykulacją. Mimo że nie ma ona zbyt wielu punktów, to nasz goryl potrafi być naprawdę dynamiczny. Resztki trybu robota także nie przeszkadzają w ekspozycji, a figurce po prostu nie da się odmówić uroku.
Tryb bestii zaliczam na plus. Nie dość że jest już sam z siebie dość trudny do osiągnięcia, to twórcom udało się jeszcze upchnąć w niego bardzo sprawnie działające gimmicki. Wyczyn, który nawet dzisiaj potrafi sprawiać projektantom problemy.
Tryb robota
Teraz dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa. Transformacja Optimusa jest bardzo prosta, ale zaskakująco skuteczna. Po paru chwilach możemy oglądać Primala w całej swej okazałości. Proporcje są nieco „małpie”, ale taki już urok postaci. Po konwersji uwalnia się także pełen potencjał ruchomości obrotu w pasie. Pamiętacie miecze ukryte wewnątrz trybu goryla? Jak widzicie lider bardzo dobrze sobie radzi z ich dzierżeniem.
Z tyłu Primal niestety nie prezentuje się już tak dobrze, a to za sprawą pozostawienia całych pleców goryla. Myślę jednak, że gdy weźmie się pod uwagę wiek figurki jest to naprawdę drobiazg. No i ciągle pozostaje coś do wyłuskania…
Oczywiście tryb robota nie pozbawia figurki gimmicku wściekłej małpy (za co jestem wdzięczny twórcom). Wciąż możemy także aktywować działa z pleców.
„Aktywowane” działa nieco zmniejszają optycznie plecak i na szczęście w tym trybie nie dają Primalowi długich uszu.
Goryli pancerz na ramieniu to kolejny element, który zasługuje na osobny akapit. Dzięki sprytnemu rozwiązaniu technicznemu dobrze przylega do ręki trybu bestii, a jednocześnie pozwala się od niej odczepić i podnieść do góry. Jeżeli chcesz dać trybowi robota pagony godne Piccolo z DragonBall Z, nie znajdziesz lepszego sposobu.
Głowa trybu robota nieco odbiega od tej, którą znamy z serialu, ale wcale nie uważam że jest od niej gorsza. Usta zastąpiono tradycyjnym dla postaci faceplate’em, a całość sprawia bardzo „japońskie” wrażenie. W zestawie była także maska mutanta (nie wiedzieć czemu pierwsze figurki Beast Wars posiadały ten gimmick). Mój egzemplarz zdążył ją zgubić zanim do mnie dotarł, ale nie będę tęsknił, bo i tak każdy chował ten element z tyłu głowy, żeby na niego nie patrzeć. Sama głowa została umieszczona na stawie kulkowym, co pozwala na spory zakres ruchu. Ruchome są także umieszczone po bokach szare anteny.
A skoro już jesteśmy z tyłu głowy… Przewidziano tam miejsce na ukrycie dwóch strzałek. Spytacie pewnie „Po co kolejne dwie strzałki, skoro te z plecowych dział mieściły się wewnątrz figurki?” i będzie to bardzo dobre pytanie.
Kiedy naciśniemy ten niewielki teges tuż za nadgarstkiem, dolna połowa ręki odskoczy do tyłu, a z przedramienia wysunie się kolejne działo. Wow! W serialu ten element także wyglądał nieco inaczej, ale kto by się tam przejmował. Kolejny świetny gimmick.
Górną część ręki także da się otworzyć. Pozwala to na dostrzeżenie kilku ładnie rzeźbionych detali. Jeżeli nie zauważyliście tego wcześniej, to zwróćcie uwagę na bardzo ciekawie rozwiązany mechanizm otwierania stóp robota. Małe siłowniki wyglądają rewelacyjnie i dodają figurce zgięcie w stopie w płaszczyźnie przód-tył.
Włożone strzałki nie prezentują się zbyt dobrze, ale wciąż działają. Tak, te niewielkie giwery także wyposażono w mechanizm sprężynowy. Jak widzicie miecze Optimusa mają na tyle krótkie rękojeści, że pozwala to na pewne umieszczenie obu z nich w rękach figurki. Drobiazg, a cieszy:)
Czy to już wszystko? A skąd, Optimus jest uzbrojony lepiej niż cała armia Stanów Zjednoczonych razem wzięta. Z tego powodu ma kolejnego asa w swoim rękawie, a właściwie przedramieniu
Z bliska wygląda to dość niepokojąco i zdecydowanie bardziej przypomina broń Predacona, ale nie potrafię odmówić fajności rzeźbionej głowie, którą tu widzicie. Trzeba przyznać, że wygląda bardzo dobrze, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę jej rozmiar.
Po wyjęciu „głowy” z przedramienia, szybko dowiadujemy się z jaką bronią mamy do czynienia (ale mi wyszedł rym). Jeżeli jakimś cudem tłuczenie łapami po klacie, miecze, działa z pleców i wyrzutnia z ręki zawiodą, zawsze można sięgnąć po wierny kiścień. Jest nawet króciutki sznurek (dzisiaj pewnie dostalibyśmy pojedynczy plastikowy element). Nie mogę się nachwalić tej figurki.
Jeżeli jesteś fanem klasyki, to zapewne docenisz także opcję zostawienia na klacie Primala odciętej głowy goryla tak, jak wyglądało to w przypadku choćby oryginalnych Predaconów. Nie jest to część oficjalnej transformacji, ale miło że istnieje taka możliwość.
Na koniec szybkie porównanie rozmiarowe trybu robota. Primal to naprawdę kawał figurki. Wzrostowo może nieco ustępuje Grimlockowi, ale zdecydowanie nadrabia to masą mięśniową:)
Podsumowanie
Muszę przyznać, że im więcej figurek z Beast Wars wpada w moje ręce, tym większym szacunkiem darzę ich twórców. Optimus Primal powstał dziewiętnaście lat temu, a nie zestarzał się ani trochę. Wygląda bardzo dobrze w obu trybach, ma całą masę gimmicków które naprawdę działają i nie psują przy tym figurki. Do tego model otrzymał więcej broni niż jest w stanie udźwignąć. Jakby tego było mało, cały ten kram można ukryć wewnątrz figurki. Projektanci upchnęli na tej niewielkiej powierzchni całą masę mechanizmów sprężynowych i bardzo solidnych stawów, które po tak wielu latach wciąż pozostały sztywne. Nawet pozowalność wypada zaskakująco dobrze na tle współczesnych odpowiedników. Podoba mi się także to, że figurka z żadnej strony nie wygląda, jakby rzucili się na nią księgowi. Ma na sobie masę świetnie położonej farby, nie posiada „pustych” paneli, a swoimi gimmickami mógłby obdzielić połowę innych Maximali. Do tego transformacja, która z jednej strony jest prosta, ale z drugiej daje satysfakcjonujące rezultaty.
Czy warto posiadać Primala w swojej kolekcji? Oczywiście że warto! Jest wart każdej złotówki ze swojej na dzień dzisiejszy mocno wywindowanej ceny. 10/10, znak jakości Gladky’ego i order z połówki ziemniaka. Po prostu musisz mieć tę figurkę:)
Zapowiedziany Masterpiece Optimus Primal będzie miał przed sobą trudne zadanie przebicia oryginału.
Reklama