Recenzja Transformers Masterpiece Hot Rod 2011 vs 2015

Masterpiece Hot Rod – kilka słów tytułem wstępu

Transformers Masterpiece to bardzo kapryśna linia, a Masterpiece Hot Rod jest jednym z przypadków idealnie oddających tę kapryśność. Z jednej strony mamy niewiele wydań w ciągu roku, ale z drugiej często zdarza się powielanie moldu Starscreama. Co jakiś czas lubi także pojawić się nowa wersja danej postaci. Do tej pory zdarzyło się to trzy razy. Pierwszym przypadkiem był MP-01 Optimus Prime i jego młodszy brat MP-10.

Optimus Prime MP01- vs MP10W tym przypadku większość kolekcjonerów z otwartymi ramionami przyjęła nowego Optimusa, chwaląc go za lepsze proporcje, stabilność i dopasowanie do reszty linii Masterpiece. Sam bardzo cenię ten mold, ale nie potrafię przejść obojętnie obok licznych zalet, jakie posiadał MP-01 i jakich nie udało się powtórzyć w MP-10. Jestem pewien, że miał z tym coś wspólnego sztab gryzipiórków Hasbro, który kombinował gdzie tu przyszczędzić.

Drugim przypadkiem rebootu serii był MP-02 Ultra Magnus i jego młodszy brat MP-22 Ultra Magnus. Poświęciłem tej dwójce oddzielny artykuł.

DSC_1040_DxOTym razem nazywanie nowego Magnusa rebootem jest nieco na wyrost, bo MP-02 był tylko przemalowanym Optimusem, ale mimo wszystko myślę, że warto o nim napomknąć.

Masterpiece Hot Rod (30)Trzecie i jak na razie ostatnie zrestartowanie postaci w klasie Masterpiece było powodem napisania niniejszego artykułu. Przed Wami Masterpiece Rodimus MP-09 z 2011 roku i jego pięć lat młodszy następca – Masterpiece Hot Rod MP-28. W toku niniejszego tekstu postaram się odpowiedzieć na bardzo trudne pytanie – który z nich jest lepszy i jak w ciągu połowy dekady zmienił się mold następcy Optimusa. Zapraszam do lektury.

Bio

the-transformers-the-movie-hot-rod-becoming-rodimus-primeKim jest Hot Rod / Rodimus? Jeżeli słowa Transformers: The Movie z niczym Ci się nie kojarzą to znaczy, że Twoje życie jest niepełne o jakieś półtorej godziny wizualnej miodności, która stanowi definicję tego, czym są Transformery. W związku z tym przerwij lekturę i zobacz ten film, bo to najlepsze co do tej pory dały nam Transformery, a w toku swojej recenzji rzucę kilkoma siarczystymi spoilerami. Czy w ogóle można mówić o spoilerze, kiedy film ma już trzydzieści lat?

Wszyscy nadrobili? No to jedziemy.

Hot Rod to bardzo młody i narwany Autobot. Jest pewny siebie do tego stopnia, że czasem potrafi otrzeć się o arogancję. Jego mentorem jest weteran wojenny – Kup, który sprowadza szalone zapędy młodzika na ziemię i zawsze służy mu dobrą radą. Hot Rod ma także wsparcie w Arcee, która lubi się z nim przekomarzać kiedy są razem, ale w chwilach niebezpieczeństwa zawsze się o niego martwi. Ich związek to mieszanka przeciwieństw i szczerej przyjaźni. Nie wiadomo jednak jak daleko idą uczucia każdego z nich.

W czasie ataku Decepticonów na ziemskie miasto Autobotów w 2005 roku Hot Rod nieumyślnie przyczynił się do śmierci Optimusa. Los jednak chciał, że to właśnie młody i niedoświadczony Autobot został wybrany przez matrycę do roli nowego Prime’a. Z tą chwilą Hot Rod stał się Rodimusem Prime’em. Rodimus wciąż pozostawał uparty, ale utracił pewność siebie i często wątpił w swoje umiejętności przywódcze. Jako następca legendarnego Optimusa nie potrafił odnaleźć swojego miejsca. To co jednak się nie zmieniło, to niecierpliwość naszego protagonisty. Ponadto Rodimus dużo bardziej woli polegać na swoich umiejętnościach, niż powierzać innym ważne zadania, co na pewno stawia go w niekorzystnym świetle jako dowódcę.

Pierwsze wrażenie

Masterpiece Hot Rod (1)Masterpiece Hot Rod 2.0 to figurka, która budzi bardzo skrajne emocje. Z jednej strony delikatność i przekombinowana transformacja oryginalnego wydania były dobrym pretekstem dla stworzenia nowej wersji, ale z drugiej patrząc na tę figurkę na zdjęciach trudno nie odnieść wrażenia, że coś jest nie tak.

Masterpiece Hot Rod (10)Myślę, że główną winę za ten stan rzeczy ponosi klatka piersiowa. Jest zdecydowanie za szeroka na wysokości świateł, a co gorsze, totalnie płaska. Przez to ma się trochę za bardzo wrażenie, że Masterpiece Hot Rod przykleił się pod szyją kawałek stołu pingpongowego, który strasznie szpeci tę figurkę. Pewnie masz teraz w głowie mniej więcej taką myśl: „Gladky, czemu ktoś przy zdrowych zmysłach miałby nadmuchać klatę Hot Roda do granic możliwości, skoro w środku właściwie nic nie ma?”

Masterpiece Hot Rod (28)Tak się składa, że mam idealną odpowiedź na to precyzyjnie i bardzo dobrze sformułowane pytanie (brawo Ty). Ktoś w Takarze doszedł do wniosku, że przy figurce wielkości Autobot Cars koniecznie musimy mieć pełnowymiarową komorę na matrycę przywództwa w klacie. Dla myślących w ten sposób mam jedno pytanie: Po co? W pierwszej wersji figurki dostaliśmy zminiaturyzowaną wersję Matrycy i nikt na to nie narzekał. Tutaj gimmick kosztował nas naturalne proporcje postaci i zastąpił je kartonem od telewizora na brzuchu. Naprawdę nie dało się inaczej?

Masterpiece Hot Rod (37)Cofnijmy się teraz o te kilka lat i zobaczmy, co ma nam do zaoferowania nieco leciwy Masterpiece Hot Rod MP-09. Już na pierwszy rzut oka widać, że proporcje są zdecydowanie lepsze. Odczuwalna jest także różnica kolorów (zwłaszcza w wersji Hasbro, którą widzicie na zdjęciach, Takara ma kolorystykę nieco bliższą MP-28). Biodra są wyraźnie szersze, a klatka piersiowa  naturalnie zaokrąglona i współgrająca z bryłą.

Masterpiece Hot Rod (29)Tak jak wspomniałem wyżej ta wersja także została wyposażona w matrycę. Tym razem nieco mniejszą. Mimo zabrania odrobiny realizmu, rozwiązanie to przemawia do mnie zdecydowanie bardziej bo oddaje ideę i nie poświęca całego designu figurki na rzecz drugorzędnego gimmicku.

Masterpiece Hot Rod (43)Żeby jednak nie było zbyt różowo pierwszy Masterpiece Hot Rod nie uniknął wielkich czerwonych paneli, które wystają z klatki piersiowej. Nie jestem zachwycony tym rozwiązaniem odkąd pokazano je po raz pierwszy w prototypach. Mimo wszystko jest to jednak znacznie mniejsza ingerencja niż pełnowymiarowe drzwi zamiast klaty w MP-28. Przy okazji krótki rzut oka na głowę. Trzeba przyznać, że projektanci solidnie przyłożyli się do swojej pracy. Widzimy delikatne rysy i wszystkie charakterystyczne dla postaci szczegóły.

Masterpiece Hot Rod (16)Głowa MP-28 także prezentuje się bardzo dobrze. Odczuwalne są jednak wyraźnie zmienione proporcje. Nowa twarz jest węższa i ma delikatniejsze rysy, zdecydowanie odejmujące Hot Rodowi kilka lat.

Masterpiece Hot Rod (19)Sprawdźmy jak nasi bohaterowie prezentują się od tyłu. Wiele osób twierdzi, że nie przejmuje się tym drobiazgiem bo figurki prezentują od przodu, ale mój wewnętrzny esteta nie może zdzierżyć niedoróbek w tej kwestii. Figurka ma być kompletna i oceniam ją z każdej strony. Na szczęście wyszło całkiem nieźle. Poza nieco rzucającymi się w oczy wąskimi biodrami i jakby ciut za dużym plecakiem nowy Masterpiece Hot Rod naprawdę daje radę.

Masterpiece Hot Rod (31)Nie znaczy to jednak, że jego poprzednik podda się bez walki. Ogólne  odczucia są bardzo dobre ale mam wrażenie, że robi na plecach ten sam błąd, który MP-28 popełnia z frontu. panele są tak ogromne i kwadratowe, jakby zaprojektował je stylista Volvo jakieś czterdzieści lat temu. Z tego powodu optycznie bardzo poszerzają tors. Dla równowagi w tym miejscu nowy mold radzi sobie znacznie lepiej. Jak tak na niego patrzę, to w ogóle od tyłu wygląda jakby lepiej… Nie wiem czy to najlepsza rekomendacja dla figurki…

Masterpiece Hot Rod (46)W tym miejscu wspomnę o jeszcze jednej różnicy pomiędzy moldami – schowanych z tyłu łydek MP-09 rurach wydechowych. Niby nie są kanoniczne, ale mimo to naprawdę mi się podobają.

Masterpiece Hot Rod (32)Na koniec rzut oka na profil obu modeli. Z te go punktu jak byk widać największe wady nowego moldu. Płaska klata jest nie do ukrycia, a plecak przeraża swoją objętością. Niektórzy dopatrzyli się też lekkiego wysunięcia głowy do przodu względem środka ciężkości modelu. Uważam jednak, że jest ono minimalne i śmiało można je pominąć.

Kiedy wyciągamy obie figurki z pudełka, każda ma swoje wady i zalety. W ogólnym rozrachunku pierwsze wrażenie wypada jednak na korzyść oldtimer’a. Trudno przymknąć oko na problemy z proporcjami i wepchnięcie całego altu w plecak u nowszej wersji. Zobaczmy jak nasi herosi poradzą sobie w dalszej konfrontacji.

Akcesoria

Kiedy wydajemy małą fortunę na plastikową zabawkę możemy liczyć, że w zamian dostaniemy zarówno dobrą figurkę jak i masę akcesoriów do niej. Nie inaczej jest w przypadku bohaterów niniejszej recenzji.

Masterpiece Hot Rod (4)Jednym z ciekawszych, a jednocześnie bardzo dobrze wykonanych jest gimmick opuszczanego wizjera, który widzieliśmy w „Transformers: The Movie”. Aby z niego skorzystać musimy uchylić górną część kasku Hot Roda. Następnie obracamy ukryte z tyłu głowy gogle i zamykamy kask. Na początku obawiałem się, że sztywny staw zawiasowy w połączeniu z przezroczystym plastikiem oznacza spore ryzyko uszkodzenia części, ale jak na razie jest zaskakująco dobrze i nic nie zapowiada potencjalnej usterki.

Masterpiece Hot Rod (44)Oryginalny Masterpiece Hot Rod także posiadał tę funkcjonalność. W jego przypadku aby opuścić gogle należało obrócić dwa okrągłe panele po bokach głowy. Wygląda to dużo bliżej rozwiązania, które znamy z filmu, ale wymaga większego wysiłku, a wizjer nie jest osadzony tak stabilnie jak w MP-28. Możemy za to regulować wysokość gogli.

Masterpiece Hot Rod (10)Kolejnym z akcesoriów jest piła tarczowa, której Hot Rod użył podczas swojej podwodnej walki w „The Movie”. W przypadku nowej figurki jest to oddzielny element wpinany na obrotowy peg, który pojawia się po złożeniu dłoni. Dzięki temu piła może obracać się „w nadgarstku”. Ponadto warto zwrócić uwagę na malowanie talerza. Ciężko to oddać na zdjęciach, ale element staje się coraz bardziej przezroczysty im bliżej środka patrzymy. Trzeba tu pochwalić Takarę za ciekawy pomysł i bardzo dobre nałożenie farby.

rodimus-prime-161Rodimus 1.0 otrzymał znacznie mniejszą piłę. Wersja Takary była srebrna, a Hasbro niebieska ze srebrnymi akcentami. Żadna z nich nie posiada jednak obrotu na wysokości nadgarstka jak ma to miejsce w MP-28. Przy okazji możecie zobaczyć figurkę w trybie full toy accurate. Obłożony naklejkami niczym nascarowy bolid. Nie jestem fanem takiego festyniarstwa, ale możliwość lekkiej customizacji figurki od Hasbro dla części osób może być sporym plusem. Amerykański Rodimus otrzymał także targetmastera – Offshota. Brakuje mu jednak Przyczepy, w którą wyposażono japoński odpowiednik.

IMG_5096Przyczepa Takara MP-09 Rodimusa pozwala także na oszukaną transformację, dzięki której otrzymujemy dodatkowy tryb alternatywny – Rodimusa Prime’a.

Masterpiece Hot Rod (1)Obie wersje Hot Roda otrzymały po dwie sztuki pistoletów. Na początek przyjrzyjmy się MP-28. Każda z giwer została nieco inaczej zaprojektowana, jednak obie są jedynie jednokolorowymi, szarymi kawałkami plastiku i smutku. Szkoda, że nie pokuszono się o kilka kropel farby, które ożywiłyby nieco tę monotonię.

Masterpiece Hot Rod (14)Mimo to Masterpiece Hot Rod wygląda bardzo zgrabnie kiedy dzierży obie pukawki.

Masterpiece Hot Rod (41)Z drugiej strony mamy uzbrojenie dziadka Rodimusa. Od razu rzuca się w oczy czarny kolor i kilka ładnych, malowanych detali. Do rzeźby także nie można się przyczepić.

Masterpiece Hot Rod (40)To jednak nie wszystko. Kiedy wsadzimy lufę jednego z pistoletów w zad drugiego (wiem jak to brzmi, deal with it) otrzymamy nowe, wielkie działo zniszczenia. Przy tej okazji rozsuwają się „skrzydełka” tylnego pistoletu. Należy także wspomnieć, że w obu pistoletach ukryto sprężyny, które pomagają w tym gimmicku. Nowe giwerki mogą teraz śmiało płonąć ze wstydu i topić smutki w barze.

Masterpiece Hot Rod (29)Kilka zdań temu marudziłem na proporcje MP-28, które zostały wymuszone przez upchnięcie pełnowymiarowej matrycy. Porównajmy te akcesoria i sposób ich składowania. Masterpiece Hot Rod MP-09 ma znacznie mniejszą matrycę, ale otwieranie klatki jest nieco bliższe temu co znamy z serialu dzięki opuszczanej pokrywie. W nowej wersji pokrywa otwiera się na bok, a wewnątrz klatki piersiowej przewidziano miejsce na pełnowymiarową matrycę. Należy tu wspomnieć, że matrycy nie ma w zestawie i musimy pożyczyć ją od Optimusa MP-10. Tak, dobrze przeczytaliście…

Masterpiece Hot Rod (26)No i to jest według mnie skandal. Bezsprzecznie największą wadą nowego Hot Roda było podporządkowanie wyglądu i proporcji względom praktycznym w postaci upchnięcia wielkiej matrycy wewnątrz klaty. Mimo tego ogromnego poświęcenia Takara nie raczyła nawet dołożyć tego kawałka Die Castu do pudełka. W tej sytuacji ktoś kto na przykład nie ma MP-10 nigdy nie wykorzysta gimmicku składowania matrycy, przez który cierpi cała figurka. Niech ktoś spróbuje mi to logicznie wytłumaczyć. Po co poświęcać jedną z najważniejszych rzeczy w modelu, jaką jest jej proporcjonalność, by w zamian dać taką pierdołę? Sam wcale nie obraziłbym się za mniejszą klatę i brak matrycy albo jej miniaturę tak jak miało to miejsce w MP-09. Rozwiązanie, które wykorzystano jest jak doklejenie tyłu karawanu do Porsche 911. Niby zwiększa pakowność, ale nikt kto kupuje sportowe auto nie szuka miejsca do przewożenia szafy, a woli sportową i zgrabną linię. Załóżmy, że jednak masz matrycę od MP-10. Jak leży w rękach Masterpiece Hot Rod kiedy już wyjmiemy ją z klaty? Całkiem nieźle, ale jakby nie do końca pewnie. Porównajmy to z pierwotnym moldem Rodimusa.

Masterpiece Hot Rod (27)Może i ukryta w klacie MP-09 matryca nie jest idealna, ale w zestawie z wersją Hasbro otrzymaliśmy drugą idealnie wyskalowaną i do tego otwieralną sztukę. Ponieważ powstała z myślą o tym modelu idealnie leży w szkieletowatych dłoniach figurki. Czy to rozwiązanie jest tak bardzo gorsze, że trzeba było je zmienić kosztem proporcji figurki? Nie zapominajmy też, że Hot Rod nigdy nie trzymał matrycy w swojej klatce piersiowej! Robił to dopiero Rodimus… Dlatego pytam: Takaro, po co?

Przymknijmy jednak oko na ten kretynizm, bo już wystarczająco go wyśmiałem i pójdźmy dalej.

toysrus-rodimus12W zestawie z MP-09 otrzymaliśmy jeszcze replikę narzędzia, którego Hot Rod używał do naprawienia Kup’a. Wpina się ono w ten sam slot co piła (uchwyt pokazuje się po obróceniu dłoni). Niestety w MP-28 nie otrzymaliśmy jego odpowiednika. W sumie nie widzę powodu czemu nie można było dodać go do nowej wersji i wpinać podobnie jak piłę. Wygląda to trochę jakby w Takarze zapomnieli o tym akcesorium.

Masterpiece Hot Rod (24)W zamian otrzymaliśmy wędkę, którą mogliśmy oglądać w pierwszych minutach Transformers: The movie. Po prostu wow. Bo przecież każdy, kto chce kupić figurkę Hot Roda myśli „Nie zależy mi na porządnej matrycy, wolę dostać kawałek plastikowego kija, który nie ma absolutnie żadnego znaczenia fabularnego. Zawsze chciałem wysłać moją figurkę na połów karpia”.  Przyznaję, wędka została ładnie odlana i otrzymała nawet pomalowaną żyłkę na kołowrotku, ale naprawdę potrzebowaliśmy takiej pierdoły?.

Masterpiece Hot Rod (23)Po dodaniu Daniela od Masterpiece Ultra Magnusa możemy odtworzyć scenę, w której dwójka młodzików łowi ryby na początku filmowych Transformerów. Raczej nikt nie będzie próbował na stałe prezentować w ten sposób figurki, ale doceniam pomysł. Doceniłbym go jeszcze bardziej, gdyby nie kosztował mnie braku akcesoriów, które faktycznie mógłbym chcieć.

Masterpiece Hot Rod (39)Skoro jesteśmy przy Gimmickach oryginalny Masterpiece Hot Rod miał jeszcze jedną przewagę nad swoim młodszym bratem. Dzięki kilku drobnym zabiegom można było przemianować go na Rodimusa Prime’a. Efekt ten uzyskujemy przez lekkie przearanżowanie stawów w biodrach i ramionach oraz muśnięcie spoilera.

Masterpiece Hot Rod (47)Wisienką na torcie jest nowa twarz, którą ukryto wewnątrz kasku. Jest nieco węższa od facjaty Hot Roda, ma znacznie głębsze linie panelowe i nieco inne proporcje. Obie głowy figurki wyglądają świetnie.

firebolt-robotsWarto powiedzieć jeszcze kilka słów o Offshocie. Jak widać jest to naprawdę ładny kawałek plastiku. Ma bardzo dobrą rzeźbę i zaskakującą pozowalność (kulki w kolanach i udach, kulka i dodatkowy zawias w barku, podwójne zgięcie w łokciu oraz obracana głowa). Do tego odrobiną farby udało się bardzo ładnie podkreślić najważniejsze detale, co także zasługuje na pochwałę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Oczywiście jako targetmaster Offshot może zmieniać się w zgrabną ręczną wyrzutnię rakiet / laser zniszczenia czy cokolwiek to jest. Ten minicon to prawdziwa perełka i bardzo dobry powód, który może przeważyć szalę przy wyborze pomiędzy MP-09 w wersji Takary i Hasbro.

Podsumujmy gimmicki i akcesoria naszych bohaterów. Nowa wersja posiada kilka dobrych dodatków, jednak niemal każdy z nich wypada lepiej w oryginalnym wydaniu. Jedyny element, który zyskał młodzik to piła z obrotem na wysokości nadgarstka i cieniowanym malowaniem. Oprócz tego dostaliśmy wędkę, która raczej nie opuści pudełka większości kolekcjonerów. Nie dostaliśmy za to matrycy, której brak jest bardzo mocno odczuwalny gdy weźmie się pod uwagę poświęcenia na rzecz gimmicku. Z drugiej strony pierwsze wydanie może pochwalić się bardzo ciekawym patentem z bronią, narzędziem naprawczym i w zależności od wersji przyczepą lub drugą matrycą i targetmasterem. Mając to wszystko na względzie trudno nie zauważyć przewagi MP-09 dlatego to on jest zwycięzcą w tej kategorii.

Artykulacja

Masterpiece Hot Rod (5)Jednej rzeczy zdecydowanie nie można odmówić nowemu Hot Rodowi. Jest ruchliwy i gotowy na wszelkie akrobacje niczym goniony z kapciem karaluch. Zacznijmy od nóg. Każda stopa ma regulowany obcas i dwie osie na wysokości kostki. Przy okazji, po wewnętrznej stronie obcasów wymodelowano niewielkie silniki rakietowe – miły drobiazg. W kolanie odnajdziemy natomiast podwójne zgięcie, które bez problemu pozwala figurce nawet na realistyczne uklęknięcie.

Masterpiece Hot Rod (6)W biodrze otrzymaliśmy kolejne dwie osie, dające bardzo szeroki zakres ruchu. Dla jeszcze lepszej pozowalności na wysokości bioder umieszczono zestaw kurtyn, które możemy swobodne podnosić i opuszczać. Powyżej znajdziemy tradycyjny obrót w pasie i uwaga – zgięcie osi przód-tył na wysokości pasa. Mimo, że staw ten jest bardzo popularny w figurkach przedstawiających ludzi, transformery jakoś zawsze omijały go szerokim łukiem. Z radością donoszę, że spisuje się znakomicie. Do tego model jest doskonale wyważony, więc pozwala na nawet najbardziej karkołomne pozy.

Masterpiece Hot Rod (21)Każde z ramion wyposażono w dwie osie ruchu. Co jednak ciekawe całe ramię obraca się wokół koła na boku ramienia. Dzięki temu ramiona możemy obrócić o 180 stopni i uzyskać wygląd bliski temu co znamy z zabawki G1. Poniżej mamy obrót w bicepsie i podwójne zgięcie w łokciu.

Masterpiece Hot Rod (15)Dłonie posiadają obrót w nadgarstku oraz otwierane palce, które zamontowano na jednej osi. Poza tym możemy minimalnie poruszać podstawą w stronę tułowia korzystając ze stawu po transformacji. Przy tej okazji muszę także zwrócić uwagę na kolejny detal, który kłuje po oczach jak prawiczek w klubie dla dorosłych. Niestety tuż powyżej dłoni umieszczono czarną śrubę, która dość mocno szpeci przedramię. Wielka szkoda, że Takara nie zdecydowała się na zastąpienie tego rozwiązania czymś nieco bardziej dyskretnym. Zaślepka w stylu tej z pyska Masterpiece Grimlocka też by sporo pomogła.

Masterpiece Hot Rod (2)Głowa została umieszczona na typowym dla tej klasy podwójnym zawiasie. Co ciekawe wychył góra-dół ma tak duży zasięg, że Masterpiece Hot Rod mógłby bez problemu odtworzyć lot Supermana. Niestety zrobi to kosztem skręcenia karku, ponieważ mocne przesunięcie głowy ukazuje ogromną dziurę w szyi i pustą od spodu czaszkę. Hot Rod może nigdy nie był szczególnym inteligentem, ale bez przesady. No dobrze, a co na temat pozowalności ma do powiedzenia pierwsze Masterpiece’owe wcielenie tego transformera?

Masterpiece Hot Rod (38)Krótko mówiąc całkiem sporo. Stopy posiadają aż trzy osie ( w tym jedną klikającą i jedną pozwalającą na regulację głębokości osadzenia stawu). Powyżej mamy nieobecny u następcy obrót pod kolanem, podwójne klikające kolana, kolejny klikający obrót w udzie i, nie zgadniecie, dwie klikające osie w udach. Pozowanie niesie za sobą taką symfonię dźwięków, że wprawny kolekcjoner mógłby za jego pomocą odegrać „odę do radości”.

Masterpiece Hot Rod (37)Jedziemy dalej. W pasie ukryto obrót, a głowę umieszczono na standardowym stawie kulkowym. W ramionach mamy dwie osie, poniżej obrotowy biceps i podwójne, klikające zgięcie w łokciach.

Masterpiece Hot Rod (42)Poświęćmy jeszcze kilka zdań dłoniom. Każda z nich połączona jest z ręką za pomocą stawu kulkowego. Cztery szczupłe palce poruszają się razem u swojej podstawy oraz w zgięciu w połowie długości. Do tego otrzymaliśmy staw kulkowy w kciuku. Taki zestaw zapewnia bardzo dobre wyniki przy pozowaniu dłoni i pozwala na pewny i naturalny chwyt matrycy.

Masterpiece Hot Rod (45)Podliczmy punkty za pozowalność. Z jednej strony pierwsze wydanie Hot Roda może poszczycić się większą ilością punktów ruchu na papierze i do tego jest pełne sprężynowanych ratchetów. Z drugiej natomiast nowy mold mimo, że posiada kilka stawów mniej, to jednak  pozwala lepiej je wykorzystać. Zdecydowanie pomaga tu lepsza dystrybucja masy. Nie mogę też przejść obojętnie obok faktu, że MP-09 jest od niego o połowę wyższy i przez to łatwiej upchnąć w nim więcej punktów ruchu. Do ogólnego rozrachunku dochodzi jeszcze jeden problem. Jak widzicie na powyższym zdjęciu staw łokciowy jest osłonięty czerwoną atrapą od przodu. Niestety w wersji Hasbro jest ona ciut za krótka, przez co lubi wypadać i dezintegrować na naszych oczach funkcjonalność osi. Szkody można ograniczyć lekko obracając staw powyżej, jednak nie jest to najlepsze rozwiązanie. Właśnie z tych powodów zwycięzcą starcia pozerów zostaje MP-28

Tryb pojazdu

 Masterpiece Hot Rod (53)Ahh, tryb pojazdu. Czymże byłyby nasze kochane Transformery bez tego trybu. Powiem Wam – Zwykłymi figurkami, za które solidnie przepłacamy bo nie mają podstawowego gimmicku – właśnie tym. Zanim opowiem o samym alt mode MP-28 warto wspomnieć jak wygląda proces dotarcia do niego. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest naprawdę dobrze. Trzeba się nieco napocić, ale w żadnym momencie transformacja nie jest frustrująca i nie przyprawia o zawał serca. Nowy Masterpiece Hot Rod zdecydowanie nie zmniejszy populacji kolekcjonerów o słabych nerwach. Poziom skomplikowania jest nieco wyższy niż w innych Autobot Cars, ale przy takim Apollyonie to spacerek po parku ze złocistym trunkiem w ręce i brakiem nadgorliwych strażników miejskich.

Masterpiece Hot Rod (70)MP-09 plasuje się dokładnie na drugim końcu skali. Oczywiście wprawny i uważny kolekcjoner powinien sobie bez problemu poradzić z transformacją, ale przy jej okazji nieraz zaklnie szpetnie pod nosem. Wiele elementów lubi się łamać i ukruszyć, a idealne spasowanie całości wymaga więcej cierpliwości niż nasi politycy podczas ustawodawczej fiesty. Nie mogę też zapomnieć o frustrujących dłoniach, które z jakiegoś powodu nigdy nie chcą się dobrze schować i przez to mamy nieestetyczne szczeliny u podstawy rur wydechowych. Mimo wszystko wersja Hasbro jest pod względem trwałości lepsza od pierwszego wydania Takary, w której nagminnie pękały łączenia paneli łydek.

Masterpiece Hot Rod (48)Skoro formalności mamy już za sobą przejdźmy do samych altów. Od razu muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z tego, jak prezentuje się MP-28 w tym trybie. Maska mogłaby być nieco krótsza, ale poza tym wszystko jest na swoim miejscu.

Masterpiece Hot Rod (52)Uwielbiam błyszczący lakier na moich transformerach, a tu jest go aż nadto. Cały tryb alternatywny ma dosłownie dwie części, których nie pokryto płynną miodnością (te pomarańczowe tegesy z tyłu pojazdu). W zamian za to dostały jednak po kropelce farby w postaci malowanych detali.

Masterpiece Hot Rod (64)MP-09 wygląda na tle swojego następcy zdecydowanie gorzej. Nadwozie nie zostało pomalowane, a farba ogranicza się jedynie do detali. Wersja Takary posiada chrom na bloku silnika i kołach, co jednak nie pomaga za mocno w porównaniu z młodzikiem. Rury wydechowe także nie są tak schludne jak w nowej wersji. Nie mogę również oprzeć się wrażeniu, jakby coś nie do końca grało w proporcjach. Oczywiście zauważalna jest także różnica wielkości, która pewnie nie będzie dawała spać po nocach skalowym nazistom.

Masterpiece Hot Rod (49)Wróćmy do MP-28. Według mnie ujęcie z frontu pokazuje najlepiej z jak pięknym projektem mamy do czynienia. Ma się wręcz wrażenie, że mogło wyjechać z jakiejś wystawy futurystycznych pojazdów gdzieś w latach 80-tych.

Masterpiece Hot Rod (51)Tył także prezentuje się doskonale. Spora w tym zasługa szerokiego, niskiego nadwozia i aż sześciu rur wydechowych.

Masterpiece Hot Rod (65)MP-09 w wersji Hasbro ma drobne braki w farbie, ale wydanie Takary jest już bliższe temu co oferuje MP-28. Tak czy inaczej tył pierwszego wydania Rodimusa jest wyraźnie szerszy i niższy, co zdecydowanie mi odpowiada.

Masterpiece Hot Rod (66)Ujęcie z góry doskonale pokazuje jak wielka jest różnica rozmiaru obu figurek. W tym przypadku najlepiej widać także różnicę koloru. MP-28 jest niemal różowy, ale w remasterowanej wersji „The Movie” właśnie tak wyglądał, więc nikt nie powinien na to narzekać. Z drugiej strony głęboka czerwień MP-09 także przypadła mi do gustu więc myślę, że każdy znajdzie w tym zestawieniu swojego faworyta.

Masterpiece Hot Rod (67)Z kolejnych oczywistych różnic należy wymienić inne malowanie płomieni i zmieniony kolor świateł. Ponownie są to jednak różnice wynikające z przeróbek Hasbro. Takara pozostaje bliższa kreskówkowemu pierwowzorowi. Nie należy też zapomnieć o gumowych oponach, w które wyposażono MP-09. Sam bardzo lubię takie akcenty ale wiem, że mają one również wielu przeciwników.

Masterpiece Hot Rod (53)Skoro wygląd mamy już za sobą, zobaczmy jakie gimmicki oferują nam obie wersje Hot Roda. Niestety na starcie muszę odjąć MP-28 kilka punktów. Jego największą wadą w tym trybie jest nieotwieralna kabina.

Masterpiece Hot Rod (68)MP-09 nie dość, że może pochwalić się otwieraną kabiną, to jeszcze wygospodarował w niej miejsce na fotele, kierownicę i deskę rozdzielczą. W MP-28 zachował się jedynie zalążek tunelu środkowego.

Masterpiece Hot Rod (72)Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Offshot mógł zluzować się na alt mode Rodimusa. Nie da się ukryć, że w tej konfiguracji prezentuje się z gracją równą Jeffowi Bridgesowi na Segwayu (fani pierwszego Iron Mana wiedzą o czym mówię). Super cool.

Masterpiece Hot Rod (69)A skoro już mamy otwartą kabinę, to zobaczmy jak pasuje do niej Masterpiece Daniel. Co ciekawe mimo, że samochód wydaje się dla niego sporo za duży, to jednak fotele robią wrażenie proporcjonalnych. Mnie nie udało się zamknąć kabiny z figurką w środku, ale jeśli ktoś byłby wystarczająco zdesperowany, to pewnie coś by w tej materii wyczarował.

Masterpiece Hot Rod (61)Ten sam Daniel wygląda już nieco bardziej naturalnie, kiedy postawimy go obok trybu alternatywnego MP-28. Niestety w tym przypadku młodzik może pojeździć co najwyżej palcem po mapie, bo na pewno nie zasiądzie w retro-futurystycznym fotelu.

Masterpiece Hot Rod (54)Widzicie te małe, kwadratowe panele? Są one wykorzystywane do gimmicku, który nie ma swojego odpowiednika w MP-28.

Masterpiece Hot Rod (59)Pod każdym z kwadratów ukryto niewielki mechanizm sprężynowy. Dzięki temu elementy te można wciskać do wnętrza karoserii, po czym wracają na swoje miejsce. Właśnie to rozwiązanie wykorzystuje kolejny gimmick, umożliwiający zamontowanie w trybie pojazdu obu pistoletów, po jednym z każdej strony auta. Doceniam wysiłek, ale mimo wszystko pakowanie arsenału na karoserię sportowego samochodu jest dla mnie trochę jak pakowanie siodła na owcę. Niby spasujesz, ale nie spodziewaj się rezultatów. Spodziewaj się natomiast, że sąsiedzi będą pukać się w czoło na twój widok, a rodzina pewnie szybko zamknie Cię w domu z miękkimi ścianami.

Masterpiece Hot Rod (56)Jeżeli jednak wciąż Ci mało, możesz jeszcze podnieść chrom z pokrywy silnika, pod którym ukryto kolejny port.

Masterpiece Hot Rod (57)Jeżeli giwery na dachu nie wyglądały dla Ciebie dostatecznie kretyńsko, możesz zamontować taką wieżyczkę strzelniczą na masce. Pasażerowie wnętrza nie dość, że nigdy z niego nie wyjdą i prawdopodobnie umrą z głodu, to jeszcze nie będą mieli zielonego pojęcia gdzie jadą przez to wielkie coś blokujące widok.

Masterpiece Hot Rod (74)Wiecie co jest jednak najzabawniejsze? MP-09 ma dokładnie taki sam gimmick.

Masterpiece Hot Rod (71)Tym razem broń wsuwa się jednak znacznie płycej. Jeżeli jesteś masochistą w tym samym miejscu możesz upchnąć także Offshota. Wspomniałem, że silnik w tej wersji umieszczono na sprężynowym zawieszeniu, które pozwala nim ruszać tak, jak miałoby to miejsce w prawdziwym samochodzie podczas jazdy? Tak, to jeden z tych niepotrzebnych nikomu gadżetów, ale zawsze jakiś dodany play value. Niestety po obciążeniu go dodatkowym działem, całość lubi się wychylać, więc podczas jazdy oprócz oczywistego zaburzenia aerodynamiki, Masterpiece Hot Rod będzie miał coś na kształt żelowego dildo na masce. No cóż, co kto lubi…

Który tryb pojazdu jest lepszy? W mojej opinii zdecydowanie wygrywa tu MP-28. Jest jakiś zgrabniejszy, pięknie pomalowany, nie ma niepotrzebnie wystających kawałków, a nieotwieralną kabinę jakoś przeboleję. Brak gumowych opon też nie jest w stanie go dla mnie zdyskwalifikować. A kiedy weźmiemy pod uwagę, że transformacja jest znacznie bardziej intuicyjna, przyjemniejsza i nie grozi połamaniem połowy figurki, to trudno mi besztać na tym tle młodzika i przymykać oko na błędy MP-09.

Problemy

Teraz dopiero się zacznie. Masterpiece Hot Rod z jakiegoś powodu ma pecha do figurek. Właściwie każda z nich ma jakieś problemy. Niestety w przypadku obu wersji MP mamy wyraźne wady w jakości, które poważnie rzutują na odbiór modeli.

Masterpiece Hot Rod (22)W przypadku MP-28 mamy właściwie jeden poważny problem z kontrolą jakości – chrom. Z jakiegoś powodu ściera się na potęgę i już po drugiej transformacji wygląda gorzej, niż w tyranym przez tuzin dzieciaków trzydziestoletnim G1 Optimusie… którego pogryzł pies… i przejechał samochód… i poraził go piorun… i ugryzła kobra.

Masterpiece Hot Rod (20)Oczywiście da się zaradzić tej niedogodności choćby za pomocą pokrycia elementów solidną warstwą płynu do podłóg. Ja jednak wolałem nieco bardziej trwałe rozwiązanie, więc wykręciłem te części i pomalowałem je kilkoma warstwami lakieru bezbarwnego. Jeśli planujesz zakup tej figurki koniecznie zabezpiecz chrom, najlepiej od razu po wyjęciu z pudełka. W przeciwnym razie po dłuższej chwili zabawy zastąpi go morze pomarańczowego plastiku. To właściwie jedyny problem jakościowy w MP-28, ale mimo wszystko jest to solidna wtopa ze strony Takary.

Masterpiece Hot Rod (30)Znacznie gorzej wygląda sytuacja w przypadku MP-09. Pisałem już wcześniej o łokciach i panelach przy udach. Niestety to nie jedyne problemy. Jednym z najbardziej denerwujących jest złe spasowanie spinki trzymającej plecak. Z tego powodu lubi się on wypinać przy pozowaniu. Podobnie zachowuje się kolejny pin, który z kolei trzyma na swoim miejscu klatkę piersiową. Jeśli nie trzymamy jej przy obracaniu ręką w barku, to niemal na pewno wypniemy całą klatkę. Stawy grzechotkowe w stopach są wykonane z cienkiego plastiku, który także potrafi zaskoczyć właściciela i pęknąć podczas transformacji. W moim egzemplarzu natrafiłem też na obtarcia farby tuż za silnikiem w trybie pojazdu. Nie wiem także skąd to się wzięło, ale podczas tej recenzji zauważyłem pęknięcie jednego z zaczepów trzymających zawias kabiny i okrągłych tulei przy spoilerze. Co ciekawe figurkę mam od nowości i nigdy mi nie upadła, ani nic nie trzasnęło podczas zabawy. Nie mogę też zapomnieć o niezbyt pewnym chwycie dłoni, który poważnie odstaje na tle MP-28. Rodimus to dobra figurka, ale trzeba się z nią obchodzić bardzo ostrożnie. W przeciwnym wypadku zabawa może nas sporo kosztować.

Kompatybilność z innymi Masterpiece’ami

Masterpiece Hot Rod (12)Seria Masterpiece ma to do siebie, że zbierający ją kolekcjonerzy przykładają dużą uwagę do skali i do tego jak figurki razem wyglądają. Dlatego warto się zastanowić, który Masterpiece Hot Rod będzie prezentował się w niej lepiej. Myślę, że MP-28 jest bardzo bliski temu, co widzieliśmy w serialu. Hot Rod nie jest zbyt duży, ale dzięki temu dobrze skaluje się z Optimusem.

Masterpiece Hot Rod (11)Rozmiar niżej mamy Ironhide’a. Mimo że ta dwójka nigdy nie wystąpiła razem na ekranie to myślę że mniej więcej w ten sposób powinni obok siebie wyglądać.

Masterpiece Hot Rod (13)Hot Rod wyraźnie góruje wzrostem nad typowymi przedstawicielami Autobot Cars. W tej roli wystąpił bardzo lubiany przeze mnie Smokescreen.

Masterpiece Hot Rod (8)Na koniec małe porównanie z Sharkticonami od Unique Toys.

Masterpiece Hot Rod (9)We can’t hold out forever, Kup, but we can give them one humongous repair bill. 

Myślę, że jako Hot Rod MP28 skaluje się z pozostałymi Masterpiece’ami co najmniej przyzwoicie żeby nie powiedzieć, że bardzo dobrze. Jak poradzi sobie z tym samym zadaniem jego wyrośnięty poprzednik?

Masterpiece Hot Rod (33)Masterpiece Hot Rod MK I jest nieco wyższy od MP-10. Z jednej strony to spora dysproporcja, ale z drugiej niej zapominajmy, że ten mold to również Rodimus Prime, który powinien być właśnie takiego wzrostu.

Masterpiece Hot Rod (34)Nie trudno się domyślić, że w tej sytuacji MP-09 będzie górował nad Ironhide’em…

Masterpiece Hot Rod (35)… i wgniecie w ziemię Smokescreena.

Masterpiece Hot Rod (36)Dla fanów Third party mam kolejne porównanie, tym razem z Cubex Huff’em czyli nieoficjalnym Hufferem.

Porównajmy jeszcze bohaterów recenzji z innymi Masterpiece’ami w ich trybach alternatywnych

Masterpiece Hot Rod (76)W zestawieniu z MP-10 Masterpiece Hot Rod wygląda bardzo dobrze. Oczywiście podobnie jak reszta Autobot Cars wydaje się odrobinę za duży w stosunku do ciężarówki, kiedy pomyślimy, że to sportowe auto. Mimo to w żadnym wypadku nie odstaje.

Masterpiece Hot Rod (77) Masterpiece Hot Rod (78)Dopiero powyższe fotografie pokazują jaką potężną czarną magią musieli się posługiwać projektanci Takary. Masterpiece Hot Rod ma tę samą długość co Smokescreen i jest od niego raptem minimalnie szerszy. Mimo to w trybie robota wyraźnie góruje nad Datsunem.

Masterpiece Hot Rod (81) Dla kontrastu jeszcze jedno porównanie z Huffem. Kolejny dowód na bardzo kompaktową konstrukcję trybu pojazdu MP-28.

Masterpiece Hot Rod (75)Niestety pochwał skali MP-28 nie da się powiedzieć o MP-09. Transformer jest zdecydowanie za duży, ale trudno było oczekiwać czegoś innego kiedy mamy do czynienia z tak pokaźnym robotem. Daję MP-09 jednak taryfę ulgową, ponieważ musiał pogodzić aż cztery tryby.

Masterpiece Hot Rod (79)O ile MP-28 mógł konkurować klasą rozmiarową z typowymi Autobot Cars, tym razem nie ma żadnego porównania. MP-09 pożre swoim rozmiarem całą konkurencję.

Masterpiece Hot Rod (80)Biedny Huff nawet nie ma co podjeżdżać…

Masterpiece Hot Rod – Podsumowanie

Masterpiece Hot Rod (30)Pora pokusić się o kilka słów podsumowania. Pierwsze i najważniejsze pytanie to „którego wybrać?”. I niestety właśnie z nim mam największy problem. Mam go dlatego, że żadna z tych figurek nie jest idealna. Z jednej strony mamy znacznie lepiej wyglądającego, choć dla wielu zdecydowanie za dużego MP-09, który cierpi na liczne problemy z kontrolą jakości i naprawdę uciążliwą transformacją. Z drugiej znalazł się MP-28, który jest solidny i świetnie wygląda w trybie pojazdu, ale cierpi na ścierający się chrom, a jego największą wadą są niezbyt dobre proporcje robota. Mimo wszystko muszę jednak przyznać, że MP-28 jest znacznie bardziej pozowalny i mimo swoich wad sprawia jakby więcej frajdy podczas zabawy. Z tego powodu na pewno przypadnie do gustu tym, którym figurki same kleją się do rąk i chyba do nich jest kierowany. Którego w takim razie wybrać? Obu! MP-09 jako Rodimusa, dzięki czemu znika problem złego rozmiaru, a MP-28 jako Hot Roda. Jeżeli natomiast nie zbierasz MP, nie obchodzi Cię skala i po prostu chcesz dobrą figurkę Hot Roda, która będzie głównie stała na półce – kup pierwsze wydanie. Jeśli lubisz macać figurki do zdrapania lakieru, a w Twojej kolekcji nie mogą one spokojnie ustać dziesięciu minut bez zmiany pozy – MP-28 to Twój wybór.

Reklama

Reklama