Ja na filmy Baya zawsze chodziłem, na AoE nawet na premierę, ale teraz przestało mnie to już jarać. Co prawda fajnie się to ogląda na dużym ekranie, bo jest to widowiskowe i przyjemne dla oka, ale poziomu fabuły czy czegokolwiek innego to to już nie ma... tak jak filmy akcji z Seagal'em.
Więc jeśli zobaczę, to na pewno nie jakoś od razu teraz, raz że czas mam już inaczej zaplanowany, dwa że lepiej można kasę wydać. Pewnie jakoś w lipcu czy nawet w sierpniu wybiorę się do kina, ale jeśli się nie wyrobię i przestaną grać to zawsze można w domu, jakoś mnie na ten film nie ciśnie. I tak trzeba sobie poprzednie części powtórzyć przed ewentualnym seansem.
Bayverse ma tendecję do ingorowania fabuły poprzednich części (poza tą, którą jest bezpośrednim prequelem).
W każdym filmie dało się znaleźć przebłyski, sceny akcji które świetnie się oglądało. I tego właśnie oczekuje od sobotniego seansu - efekciarskiego filmu z przekombinowaną fabułą, który jednak to ostatecznie dostarczy mi sporo frajdy. Jak zaskoczy mnie i będzie to wszystko kleiło się trochę lepiej niż w poprzednich częściach, albo dorówna najlepszej w mojej opinii części pierwszej to będę już bardzo zadowolony. Chociaż patrząc na marne 16% na rotten tomatoes nie zapowiada się.
