Dropshipping – co to jest i jak się ma do figurek na Allegro
Ogrom osób przeszukuje nasze rodzime Allegro aby znaleźć wymarzone figurki. Coraz łatwiej natrafić na różnorakie serie, niekiedy te najrzadsze. Równocześnie jednak „naciąć się” na formę transakcji, której najpewniej nie planowaliśmy. Zwłaszcza, że bardzo często kończy się ona „zakupem” nieoryginalnej bądź nielicencjonowanej figurki. Odpowiadają za to firmy oferujące nam dropshipping. Poniższy tekst traktuje czym jest dropshipping, na jakich zasadach operuje, jak rozpoznać taką ofertę oraz kiedy zwyczajnie z niej nie korzystać – zapraszam!
Co to jest dropshipping?
W Internecie znalazłem wyczerpującą definicję:
Dropshipping is a retail fulfillment method where a store doesn't keep the products it sells in stock. Instead, when a store sells a product, it purchases the item from a third party and has it shipped directly to the customer. As a result, the merchant never sees or handles the product.
Tłumacząc na polski: to forma usługi, gdzie sprzedający nie posiada towaru, ale kupuje go specjalnie na naszą prośbę i następnie podaje nasz adres jako do dostawy. Model biznesowy jak każdy inny – ktoś znalazł jakiś produkt za nas, doliczył swoją marżę. Korzystamy bądź nie. Tylko przyzwyczajeni do ofert sklepów, musimy mieć z tyłu głowy podstawowe różnice między skorzystaniem z dropshipping a typowym zakupem (nawet jeśli to zakup on-line).
Dropshopping a klasyczna sprzedaż
W klasycznej sprzedaży to sprzedający wcześniej zakupił za swoje środki towar i z nim zawieramy umowę zakupu przedmiotu – który posiada już fizycznie bądź dokonujemy przedpłaty jako zaliczka na zamówienie dostępne w przyszłości (preordery). W przypadku dropshippingu zawieramy umowę nie na zakup towaru, ale na usługę zakupu.
Różnica nr 1 – zamiast (jako sklep) mam coś co chętnie Tobie sprzedam i wyślę od razu lub zapłać mi z góry, zamówię i wyślę niezwłocznie gdy dojdzie [preorder] mamy (jako usługa) znalazłem coś, co może się Tobie podoba – jak mi zapłacisz, to ja wtedy to kupię i ktoś od kogo kupiłem wyśle do Ciebie.
Co ważne i należy podkreślić – taka usługa nie jest jednoznaczna z przedsprzedażą (choć wygląda podobnie). W przypadku przedsprzedaży sklep zamawia coś u dystrybutora, następnie towar wysyłany jest do sklepu, a dopiero później sklep (nierzadko potwierdzając z nami ponownie chęć finalizacji transakcji) wysyła towar do nas. W omawianej usłudze pośrednictwa towar gdzieś jest – ale nie u pośrednika. Płacimy, on go zamawia u innego sprzedawcy i ów sprzedawca wysyła od razu do nas (nie do pośrednika).
Różnica nr 2 – czas realizacji. Sklep zwykle ma towar na stanie, wysyła niezwłocznie (pomijając przedsprzedaż). W przypadku pośredników, jest zdany na łaskę innego podmiotu sprzedającego.
Wreszcie sklep ściąga zwykle to, co zna (w teorii). Ma obowiązek prawny sprawdzenia czy produkt jest aby na pewno oryginalny (jeśli świadomie wprowadza podróbki – grożą mu sankcje karne!). Idealnie, by znał jego detale, funkcjonalności. Ma też jedną przewagę – posiadając coś na stanie, jest w stanie to fizycznie sprawdzić. Pośrednik bazuje głównie na informacji od swojego partnera, musi zdać się na jego opis, zdjęcie. Nie ma też absolutnie kontroli co dojdzie do kupującego.
Różnica nr 3 – znajomość swojego produktu. Tutaj sklep ma ogromną przewagę.
Reklama
Odmienny zakres ochrony konsumenta
Bardzo ogromna różnica. Od dłuższego czasu zwraca się uwagę na bezpieczeństwo zakupów, prawo do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni (jeśli zostaliśmy o swoim prawie poinformowani), prawo do zwrotu. Wszystko prawda. Tylko obowiązuje to w przypadku zakupu od SKLEPU! W przypadku zakupu od pośrednika – więc zakupu nie produktu, ale usługi – jesteśmy zdanie na jego łaskę.
Normalnie gdy się rozmyślimy i chcemy przedmiot zwrócić, wysyłamy go do sklepu i ten bez szemrania musi przyjąć. Zerknijcie na regulaminu pośredników. Oni często mówią, że zwroty spoko, ale już na własną rękę. Może coś tam pomogą. Musicie mieć z tyłu głowy, że standardowy e-sklep ma obowiązek przyjąć Wasz zwrot. W przypadku tych pośredników – niektórzy deklarują chęć pomocy, ale inni mogą spuścić Was na drzewo.
Kiedyś zapytałem o taki typ oferty Konsumenckie Centrum E-porad.
Dzień dobry, Chciałem prosić o informacje, czy Ustawa ochronie konkurencji i konsumenta, a zwłaszcza jej nowelizacja dotycząca zakupów poprzez Internet obejmuje mnie w przypadku transakcji jak w załączonym adresie: [ADRES]. Z tego co wyczytałem w Regulaminie, osoba oferująca przedmiot nie jest Sprzedawcą, ale Usługodawcą i de facto kupuję u niej nie przedmiot, ale usługę pośrednictwa w zakupie przedmiotu. Zwyczajnie zastanawiam się, na ile prawo ochroni mnie, gdy przedmiot nie dotrze, będzie nieoryginalny lub niezgodny z opisem i zdjęciem lub zwyczajnie się rozmyślę. Jakby nie patrzeć dokonuję zakupu usługi, a nie przedmiotu. Mogę prosić o opinię?
Otrzymałem taką odpowiedź:
Szanowny Panie, Tego rodzaju umowa wydaje się być skrajnie niekorzystna dla kupującego konsumenta. Jej postanowienia można rozpatrywać wielowymiarowo. Po pierwsze można by było przyjąć, że przedsiębiorca stara się ominąć prawo. Zgodnie z przepisem art. 58 Kodeksu cywilnego (§ 1), czynność prawna sprzeczna z ustawą albo mająca na celu obejście ustawy jest nieważna, chyba że właściwy przepis przewiduje inny skutek, w szczególności ten, iż na miejsce nieważnych postanowień czynności prawnej wchodzą odpowiednie przepisy ustawy. Tym samym można by było przyjąć, że dochodzi tu do zawarcia zwykłej umowy sprzedaży. Ewentualnie drugim aspektem jest stosowanie nieuczciwej praktyki rynkowej przez przedsiębiorcę. Zgodnie z przepisem art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym praktyka rynkowa stosowana przez przedsiębiorców wobec konsumentów jest nieuczciwa, jeżeli jest sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu. Za nieuczciwą praktykę rynkową uznaje się w szczególności praktykę rynkową wprowadzającą w błąd (ust. 2). Tu przedsiębiorca wprowadza w błąd - oferuje rzecz w dziale sprzedaż, nie usługi. Podsumowując, należy wskazać, że zawarcie umowy wiąże się tu z wysokim ryzykiem ekonomicznym.
Różnica nr 4 – zakres ochrony. E-sklep daje ustawową gwarancję ochrony. Pośrednik – zależy od jego własnej polityki. Bo on nie sprzedaje, on oferuje usługę.
Nie ma ryzyka – jest tylko zysk
Diametralnie różnie wyglądają też kwestie choćby podatkowe w przypadku importu. Klasyczne sklep bierze na siebie wszystkie koszty związane z importem towaru (szerzej na temat kiedy płaci się VAT lub cło w naszym tekście) i nas to zupełnie nie interesuje – ma to wkalkulowane w biznes. W przypadku dropshippingu, w większości przypadków to na NAS spada obowiązek uiszczenia opłat celnych, gdyby takowe zostały naliczone. A trzeba to mieć z tyłu głowy, bo coraz częściej w mediach mówi się, iż obecny rząd zacznie baczniej kontrolować towary wysyłane z Dalekiego Wschodu.
Różnica nr 5 – rozłożenie kosztów. Czyli sklep ma już w cenie produktu wkalkulowane wszystkie podatki, w tym te celne związane z importem. Pośrednik nie (ma również przy tym nierzadko atrakcyjniejszą cenowo ofertę).
Ostatnia sprawa, to już bardziej jako ciekawostka niż coś czym my jako kupujący powinniśmy sobie zaprzątać głowę – ryzyko.
Różnica nr 6 – ryzyko powodzenia transakcji. Klasyczny sklep, pomijając preordery, zamawia towar za własne pieniądze, na własne ryzyko. Trafi w popyt – zyskuje. Nie trafi – nierzadko ponosi straty. Jak ciężki to temat wiadomo nie od dziś, wystarczy trochę popatrzeć na wypowiedzi na naszej grupie na fejsie. Pośrednik zaś ryzyka praktycznie nie ma. Po pierwsze nie ładuje swojej kasy, ale czeka na wpłatę od nas. Dopiero wtedy zamawia towar. Niemal zawsze ma gwarancję zbytu produktu. Jedyna niewiadoma – towar dojdzie czy nie. No i czy kupujący będzie zadowolony. Oczywiście różnić jest ogromnie więcej, bo pośrednikowi odpada logistyka (gdzieś towar trzeba trzymać), czas na pakowanie (ktoś to robi za niego). Generalnie przy sporej marży (niekiedy i 50%) wystarczy mu parę kliknięć – byle ktoś skorzystał.
No ale co w związku z tym?
Na ten moment – nic :). Powyższe rozbicie pokazuje różnice. Cel oba podmioty mają ten sam – zarobić na tym co chcemy zakupić. Jedynie przyjęty model biznesowy jest inny (ahhh, globalizacja). Dropshipping jako forma sprzedaży NIE JEST CZYMŚ NEGATYWNYM. Istnieje od lat, rozwija się zwłaszcza wraz z popularyzacją samego e-commerce oraz rozwoju miejsc zaopatrzenia. Tutaj jednak wchodzimy już na grząski grunt i meritum wpisu.
Sprzedam figurkę z PVC tylko dostawa z zewnętrznego magazynu
Na grupach, na privie, w mailach czy po prostu rozmowach często przewija się ten sam motyw. Oferta znaleziona na Allegro, więc na pewno oferuje oryginał, chociaż coś podejrzanie wygląda. No i wtedy się zaczyna… Jesteśmy zasypywani ofertami figurek superbohaterów (i nie tylko), które na pierwszy rzut oka wyglądają na „legitne”, ale w rzeczywistości są podróbkami importowanymi z Chin – najczęściej przez zakup na eBay czy AliExpress. Mają cenę i wygląd zbliżone do oryginału, wiele osób wpada w pułapkę nie potrafiąc odróżnić oryginału od podróbek. Dotyczy to choćby figurki Dragon Ball i naprawdę morze ich podróbek.
Już nie chcę się znęcać nad konkretnymi sprzedającymi czy ofertami – łatwo je znaleźć. Prędzej czy później traficie. Jak wyżej wspomniałem, o ile dropshipping jako model biznesowy trudno traktować jako coś pejoratywnego, o tyle już oferowanie w jego ramach podrabianych produktów – dla mnie jako kolekcjonera – już o coś negatywnego zakrawa.
Reklama
Jak rozpoznać ofertę dropshippingu figurki na Allegro
Wyjdźmy od tego, które to oferty. Może to nieprawdopodobne, ale ogrom ludzi naprawdę nie czyta opisów lub robi to pobieżnie (magia obrazu), już nie wspominając o warunkach dostawy czy regulaminach. Poniżej kilka punktów, pozwalających zidentyfikować taką ofertę.
- Czas dostawy – zwykle od 14 do 45 dni. Klasyczna sprzedaż ma najczęściej do 7 dni. Śmieszą mnie później negatywne komentarze z wielkim żalem, bo allegrowicz czeka już 21 dni i nie ma przesyłki (było sprawdzić przed zakupem…). Tym niemniej, zdarzają się konta sprzedające z terenu Polski, więc wysyłka w krótkim terminie (nawet mają Smarta!)
- Dodatkowa opłata za wysyłkę kolejnych egzemplarzy – przy zakupie kilku sztuk koszt najczęściej nalicza się osobno dla każdej. Nie ma tańszej łączonej wysyłki.
- Stockowe zdjęcia – nie jest to wprawdzie skaza, ale najczęściej „sprzedający” po prostu kopiuje na chama zdjęcia z danej oferty z AliExpress czy eBay, wrzuca ile się da (im więcej tym lepiej). Najgorsze, że niekiedy w ogóle nie mając wiedzy co sprzedaje miesza zdjęcia. W końcu przy tych zdjęciach należy uważać, bo zwykle robione są jednej figurce z 10 000 (a ich jakoś naprawdę pozostawia często wiele do życzenia).
- Skromny opis – nie jest to jakiś marketingowy majstersztyk. Wysokość, materiał (PVC) jakaś krótka wzmianka o nazwie. Minimalizuje to powód do reklamacji – miała być figurka Black Panther 6″, jest. Bo malowanie kiepskie, liczba punktów artykulacja jakoś mniejsza – oj tam, oj tam.
- Brak opcji płatności za pobraniem – tylko zapłata z góry. Przecież żaden Chińczyk nie pójdzie na to, by wysłał towar w ciemno do pana Zdzisia z Grójca.
- Wysyłka z Dalekiego Wschodu – Chiny, Singapur, Wietnam, Brunei; w opisie magiczna fraza „zewnętrzny magazyn”.
- Rozbudowany Regulamin – gdzie wprost opisany jest model biznesowy (czyli ktoś świadczy usługę pośrednictwa w zakupie itp).
- Całkiem sporo negatywnych komentarzy – ten podmiot wysyłający potrafi pomylić rozmiar lub na miejscu okazuje się jak bardzo słaby jakościowo otrzymaliśmy produkt.
- Magazyn pełen figurek – polskie sklepy mają naprawdę niskie stany magazynowe. Stąd wszystkie oferty z dostępnością 50 czy 99 sztuk wskazują właśnie na podróbkę.
- Negatywne komentarze – przeglądajcie sekcję komentarzy. Tam nierzadko znajdują się właśnie wpisy „przebudzonych” osób, gdzie jadą po legalności, jakości czy czasie dostawy. Są też bezczelne odpowiedzi sprzedawcy w stylu: „jak kupujący mógł myśleć, że za tyle kupi oryginalny produkt”.
Jak nie wiadomo o co chodzi…
… to chodzi o cebuliony :). Sprawa ma dwa aspekty. Zacznijmy od pierwszego.
Jakość figurek i temat licencji
Przeważająca ilość tych ofert to zwyczajne podróbki. O zderzeniu podróbka vs oryginał, czy warto je kupić, będzie osobny tekst w przyszłości. Temat długi jak rzeka Amazonka z dopływami. Wielu spośród kolekcjonerów kupuje podróbki, bo tańsze, bo po co płacić kilka razy tyle za ciut lepszą farbę – a różnicę i tak mało kto zauważy. Już pomijam kwestię praw autorskich i „okradania” twórcy.
Oczywiście jeśli ktoś z pełną świadomością kupuje podróbki i mu to nie przeszkadza, nie jesteśmy w stanie tego zabronić. Choć też nie pochwalamy. Gorzej jednak, gdy sprzedający stara się stylizować ów przedmiot na oryginał, świadomie zniekształcając opis lub nie pisząc wprost co sprzedaje.
Cena, czyli po co przepłacać
No i sprawa najważniejsza – pieniądze. Zdecydowana większość oferowanego przez pośredników towaru jest dostępna dla szarego użytkownika Internetu na AliExpress czy eBayu. Zakupy tam są bardzo proste i nie wymagają już posiadania jakiejś ekskluzywnej opcji w banku. Zaznaczam – jeśli ktoś chce kupić oryginał, na AE czy sprzedawców na eBay z Chin ich nie uświadczy. Osoby zbierające po prostu figurki bez wnikania oryginał czy nie – Wasza sprawa, nie polecamy i nie zachęcamy. Jeśli już jednak ktoś naprawdę chce kupić sobie podróbkę – po co przepłacać, nierzadko dwukrotnie, za coś co możemy ogarnąć samodzielnie i to w tym samym czasie?
Owi pośrednicy nie mają dostępu do jakiegoś mitycznego magazynu, +100 do szybkości wysyłki bądź niższych cen :). Po prostu po otrzymaniu zamówienia od użytkownika siadają przed komputerem, kupują produkt na platformie, wbijając nasz adres i cyk, zrobione i zarobione. Przy figurce sprzedawanej przez nich za 100 PLN zarabiają z 50 PLN. Zbrodnia? Oczywiście nie! Wszystko legalnie, rejestrowana działalność gospodarcza, podatki opłacone.
Ogrom ludzi powie, że to właśnie Janusze Biznesu. Żerują na nieświadomych osobach, wciskając im podrabiany towar za dwa razy takie pieniądze. Jest to prawda, jednak to od świadomości kupującego zależy, czy da się naciągnąć (zarówno na towar podrabiany i/lub zapłaty wysokiej marży za własne lenistwo)
Podsumowanie – warto czy nie korzystać z ofert typu dropshipping na Allegro?
Z mojej perspektywy – absolutnie nie. Po pierwsze i najważniejsze z perspektywy kolekcjonera: ogrom z nich to nie są oryginalne produkty. Po drugie, jeśli ktoś ten fakt zupełnie ignoruje – nie jest to najtrafniejsze ekonomicznie dla naszego porfela (bo sami możemy to kupić taniej). Jedyny problem to wyłapanie takiej oferty. Jest sporo firemek, które mają bardzo prosty opis i nawet nie wrzucają Regulaminu z zasadami dokonania transakcji. Zdarzają się jednak firmy inwestujące w zbudowanie aukcji pozwalającej sądzić, iż oferują naprawdę świetny, oryginalny produkt – tylko nie mają na stanie, ale wyślą od razu od producenta…
Jeśli ktoś dotychczas nie był w temacie i myślał, że skoro coś kupuje z Allegro to na pewno legitne i od sklepu – musi przejrzeć na oczy. Allegro ma to w poważaniu, bo de facto musieliby takie oferty przenosić do działu usługi. Dla Allegro liczy się prowizja, a jak któryś pośrednik jest nierzetelny, najwyżej zablokują mu sprzedaż. Wtedy otworzy nową i dalej będzie oferował pośrednictwo wyglądające jak zakup figurki :).
Wiadomo, nie każdego stać na zakup oryginału. Nie każdy czuje taką potrzebę. Figurka to figurka, po jakimś czasie przestaje się zwracać uwagę na szczegóły.
Przypominając – jeśli nie chcesz się naciąć na zakup podróbki z AliExpress poprzez „zakup” na Allegro, pamiętaj by w ofercie sprawdzić:
- czas realizacji (jeśli 14 dni i więcej to polecam olać)
- możliwość zapłaty za pobraniem (nie da się)
- opis i zdjęcie (im mniej treści i zdjęci wyglądające na stockowe, tym większa szansa, że to podróbka).
Finalnie – to Ty decydujesz czy chcesz kupić podróbkę, a po drugie – na pewno chcesz przepłacić. My podróbkom, zwanym dla niepoznaki wersjami „chińskimi” czy „replikami” mówimy zdecydowanie NIE. Jest masa polskich sklepów z figurkami, na przykład DystryktZero, lub Monsteriada.pl, gdzie kupisz drożej, ale legalnie.
Reklama