Demontaż figurek – poradnik customizera by Gladky
Demontaż figurek – poradnik
Reklama
Przygotowanie do malowania
Ostatni poradnik był przede wszystkim skupiony na teorii i materiałach. Jest to wiedza bardzo przydatna, chociaż nie tak zachęcająca do lektury, jak choćby proces malowania. Niniejszym tekstem otwieram cykl poświęcony właśnie temu ostatniemu. Mam nadzieję, że nieco konkretniejsza treść i porady zachęcą wielu czytelników, do rozpoczęcia własnych eksperymentów z customizacją.
Ponieważ specjalizuję się przede wszystkim w transformerach, proces rozmontowywania figurki pokażę na przykładzie transformerów. Pierwszym krokiem będzie rozłożenie naszego transformera na części – im mniejsze, tym lepiej. Na wstępie zaznaczam jednak, że nie polecam wyjmowania spinek, łączących elementy. Można to zrobić, ale zawsze jest ryzyko, że uszkodzisz część lub spinkę, albo że po jej ponownym zamontowaniu nie będzie odpowiednio usztywniona i zwyczajnie zacznie wypadać. Jeżeli jednak chcesz spróbować, to w przyszłości poświęcę temu zagadnieniu kolejny poradnik.
Poza wskazanymi wcześniej spinkami, wyróżniamy kilka typów łączenia elementów. Najpowszechniejsze z nich to śruby, stawy panewkowe (kulkowe) i wpinane stawy obrotowe (jak np. w stawach biodrowych RiD Optimusa z serii Prime). Oba rodzaje stawów przedstawia poniższe zdjęcie.
Stawy kulkowe wypną się bez problemu przy użyciu odrobiny siły (tylko bez przesady). Wsuwane stawy obrotowe podobnie. Zwykle pozwalają się dość łatwo wyciągnąć, a jeśli część jest zbyt mała i nie ma za co jej złapać, możemy użyć niewielkiego śrubokręta i włożyć go w wąski, płaski otwór po przeciwnej stronie szczeliny montażowej. Odrobina siły powinna łatwo wypchnąć element. Jeśli macie wątpliwości co do tego jak wyglądają omawiane szczeliny, załączam ich fotografię.
Wykręcenie śruby również nie powinno stanowić problemu – weź największy śrubokręt, jaki będzie pasował i delikatnie odkręcaj. Uważaj przy tym, żeby nie wyszczerbić główek – są dość delikatne, a jeśli je zniszczysz, będzie bardzo ciężko ponownie wkręcić tak uszkodzoną śrubę.
Podczas rozkręcania modelu warto zaopatrzyć się w małe, plastikowe torebki z zamykaniem. Po prostu napisz na każdej skąd pochodzą poszczególne śruby a łatwo unikniesz pomyłek przy powtórnym skręcaniu transformera.
Na tym etapie Twój transformer powinien być już rozłożony na wiele małych elementów. Im mniejsze będą części, tym wygodniej będzie się je malowało.
Jeżeli spodziewasz się problemów z końcowym złożeniem figurki w całość i nie masz drugiego egzemplarza, żeby sprawdzić co gdzie zamontować, użyj kamery lub telefonu. Nagraj cały proces rozkładania, a jeśli natrafisz na trudności przy ponownym montowaniu, zajrzyj do przygotowanego wcześniej filmu. Przy okazji podczas nagrania dobrze jest komentować, które elementy odkręcasz i gdzie znajdują się śruby poszczególnych długości.
Kolejnym krokiem jest dokładne odtłuszczenie figurki. Najlepiej sprawdziłby się specjalny środek do odtłuszczania, który kupisz w każdej mieszalni farb samochodowych, ale może on uszkodzić elementy takie jak kolorowe szyby (zacznie rozpuszczać koloryzującą folię). Dużo bezpieczniejszym, łatwiejszym i tańszym sposobem jest kąpiel w wodzie z płynem do mycia naczyń. Dokładnie wyszoruj każdy z elementów (najlepiej szczoteczką do zębów albo paznokci), żeby upewnić się, że nie ma na nich kurzu czy brudu. Odtłuszczenie pomoże także w lepszym utrzymaniu podkładu na malowanych powierzchniach. Umyte elementy opłucz bieżącą wodą i wytrzyj. Warto pozostawić je na jakiś czas aby mieć pewność, że dokładnie wyschną.
Czasem zdarzy się, że figurka ma jakiś otwór, który chcesz zakleić albo szczeliny są nierówne przez złe wycięcie modelu z wypraski. W takiej sytuacji możesz posiłkować się Green Stuffem (w formie masy plastycznej dla większych elementów i w płynnej dla drobnych niedoskonałości). Możesz też użyć innej masy szpachlowej, ale zanim się na to zdecydujesz warto poeksperymentować i sprawdzić czy ten materiał się sprawdzi. Jedną z zalet Green stuffu jest to, że możesz z nim pracować parę godzin zanim straci swoją plastyczność. Dzięki temu nie musisz się spieszyć podczas lepienia. Kiedy masa plastyczna się utwardzi możesz rozpocząć szlifowanie.
Transformery często posiadają pewne niedoskonałości, powstałe w wyniku wlewania plastiku do formy. Zwykle są to drobne wypukłe linie, zauważalne wzdłuż elementu. W skrajnych przypadkach mogą to być nawet niewielkie grudki plastiku, pozostałe po wycinaniu modeli z wyprasek. Najlepszym sposobem na usunięcie tych niedoskonałości jest użycie nożyka modelarskiego, a następnie oszlifowanie danego miejsca za pomocą wodnego papieru ściernego.
Papier wodny, to odmiana o bardzo wysokiej gramaturze co oznacza, że posiada drobniejsze ziarno od normalnego papieru. Papier wodny najczęściej występuje w odcieniach szarości (w odróżnieniu do czerwieni i brązów standardowego papieru).
Lekko zmocz kawałek papieru i pocieraj nim nierówny element. Ziarno zadziała jak bardzo drobny pilnik. Jakiej gramatury używać? To już zależy od preferencji. Sam używam różnych papierów. Zwykle zaczynam od nieco niższych numerów i stopniowo zastępuję je wyższymi. W ten sposób można uniknąć drobnych rys powstałych podczas polerowania. Tak naprawdę najlepiej byłoby dokładnie wypolerować papierem wodnym wszystkie płaskie powierzchnie figurki (i koniecznie należy to zrobić, jeśli w przyszłości zaplanujesz położenie prawdziwego lakieru samochodowego na swojego transformera jak w przypadku mojego crossoveru Transformers i Batman Beyond). Przy malowaniu farbami akrylowymi taki proces oczywiście pomoże farbie lepiej się trzymać, ale polerowanie jest bardzo pracochłonne, a efekty nie są aż tak widoczne, jak przy innych lakierach.
Po usunięciu wszelkich linii i drobnych niedoróbek należy jeszcze raz dokładnie umyć i wysuszyć poprawiane elementy. Kiedy wyschną można zabierać się za malowanie.
Zanim zaczniesz malować, warto zainwestować w kawałek styropianu i szpulkę cienkiego, sztywnego drutu. Do każdej z malowanych części przyczep kawałek drutu w miejscu, w którym nie będzie on przeszkadzał. Dzięki niemu będziesz mieć możliwość łatwego obracania malowanych elementów bez ryzyka dotknięcia palcem świeżo położonej farby. Po skończeniu malowania wetknij drut w styropian a twoja część będzie mogła spokojnie i bezpiecznie wyschnąć.
Jeżeli planujesz używać Sprayu lub aerografu (co zdecydowanie polecam), zainwestuj też w lateksowe rękawiczki. Zaoszczędzą ci sporo szorowania rąk po zakończeniu pracy.
Drucik z zaczepioną na końcu częścią możesz trzymać w dłoni lub obcęgach. Ja wolę tę drugą opcję, gdyż wtedy chwyt jest zawsze pewniejszy.
Podkład w Sprayu i farbę z aerografu najlepiej rozpylać „w pudełku” aby nie pomalować wszystkiego w okolicy. Weź duże pudło, lub plastikowy pojemnik, połóż je na boku i włóż do środka ręce z puszką/aerografem i malowanym elementem. W ten sposób sporo farby pozostanie w środku pudełka i mgła pigmentu nie osiądzie na wszystkim w okolicy. Rysunek sugerujący taką technikę znajduje się nawet na puszkach podkładu Citadel.
Jeżeli nie udało Ci się wyciągnąć z modelu szyb, kół lub innego elementu, którego nie chcesz malować, użyj taśmy malarskiej. Dokładnie zaklej tę część i ewentualnie dotnij taśmę nożykiem. Jeżeli chcesz zamaskować drobniejsze czy precyzyjniej docięte części możesz posłużyć się bardziej profesjonalnymi taśmami modelarskimi. Po pomalowaniu modelu zdejmiesz taśmę, a zaklejony element pozostanie nietknięty.
Ostatnia uwaga techniczna. Sprayem lub aerografem Staraj się malować we w miarę otwartym pomieszczeniu i z maską ochronną na twarz. Mimo, że nie jest to ciężka chemia, to i tak nie warto jej wdychać w większych ilościach. Przydaje się także wentylator, który może nadać nieco ruchu powietrza.
Po tym przydługim wstępie i przygotowaniu przechodzimy do dania głównego – malowania. Zanim rzucimy się w wir kolorów, musimy pokryć cały model podkładem. Tak jak napisałem we wcześniejszym tutorialu – korzystam głównie z produktów firmy Citadel. Nie znaczy to, że konkurencyjne materiały są złe, ale często będą wymagać nieco innych sposobów rozcieńczania i nakładania, a także mogą wchodzić ze sobą w reakcję. Przez to nie jestem w stanie zagwarantować, że będą sprawdzały się równie dobrze przy opisywanych technikach.
W palecie Citadel mamy dwa podkłady: czarny i biały (jeśli się nie mylę, to ostatnio pojawił się także szary). W mojej opinii czarny kryje zdecydowanie lepiej i wymaga mniejszej ilości warstw. Jeżeli nie planujesz pomalowania figurki na jakiś jasny kolor, lepiej zostań przy czerni. Podkład nakładamy cienkimi warstwami, trzymając malowany obiekt w odległości około 20-30 cm od puszki. Chodzi o to, żeby farba miała konsystencję mgiełki a nie gęstego płynu. Dzięki temu unikniemy zalania części i zgubienia detali. Farbę nakładaj krótkimi i lekkimi naciśnięciami spustu puszki i nie zapomnij jej dokładnie wstrząsnąć przed użyciem. Nie staraj się pomalować całego elementu za jednym razem. Dwie, trzy czy cztery (zależnie od potrzeb) cienkie warstwy zapewnią Ci bardzo dobre pokrycie i równomiernie rozłożony kolor, a rezultat będzie nieporównywalnie lepszy niż jedna gruba. Po każdej serii warto pozostawić malowaną część do wyschnięcia na co najmniej pół godziny. Właśnie z tego powodu najlepiej przygotować stanowisko wcześniej, pomalować po kolei wszystkie elementy i pozostawić je na styropianowym „jeżu” do wyschnięcia. Później powtarzaj proces, aż do uzyskania satysfakcjonujących efektów. Pierwszy kontakt ze sprayem może być trudny, ale po krótkim treningu każdy może opanować to narzędzie.
Jeżeli masz taką możliwość postaraj się zamknąć wszystkie malowane elementy, wraz ze styropianową podstawą, w szczelnym pudełku. Ograniczy ono dostęp kurzu i innych drobnych paprochów, które mogą przykleić się do farby. Takie pudełko przydaje się na każdym etapie malowania. Jeżeli nie masz nic tak dużego, możesz po wstępnym wyschnięciu włożyć części do mniejszego pudełka. Będą w nim bezpiecznie czekać do kolejnego etapu malowania.
Kiedy pomalowane elementy już wyschną i powierzchnia farby stwardnieje, warto delikatnie wypolerować wszystko szmatką do okularów/telewizorów itp. Ten prosty zabieg poprawi drobne nierówności farby i usunie ewentualny kurz, czy nadmiar pyłu powstałego podczas malowania.
Najbardziej żmudna i monotonna część pracy już za nami. Dobrze nałożony podkład znacznie poprawi komfort Twojej późniejszej pracy, a uwaga poświęcona na ten etap zaowocuje podczas dalszego malowania i wyraźnie przełoży się na efekt końcowy. Na koniec powtórzę to, co już nieraz mówiłem początkującym customizerom – nie spiesz się. Pozwól twojemu customowi powstawać nawet trzy razy dłużej, ale zadbaj o wszystkie szczegóły i nie daj drobnym niedoróbkom zepsuć całe dobre wrażenie wynikające z Twojej pracy.
Na dziś to już wszystko. Powoli wkraczamy w etap ścisłej customizacji, a przy kolejnej okazji napiszę kilka słów na temat jednej z najważniejszych i najczęściej używanych technik malowania figurek robotów i nie tylko. Jak zawsze zapraszam do zadawania pytań i komentowania, a jeżeli jest jakieś zagadnienie, o którym chcesz przeczytać, daj mi znać w komentarzu.
Reklama