Cloud 9 Quakeblast / Transformers Masterpiece Shockwave

Cloud 9 Quakeblast / Transformers Masterpiece Shockwave

Quakeblast (4)

Zdjęcia: Sid

Tekst: Gladky i Sid

Dawno już nie było na Maniakach kooperacyjnej recenzji, więc najwyższa pora to zmienić! Połączyliśmy siły z Sidem, żeby jak najlepiej zaprezentować Wam figurkę third party, która zrobiła na każdym z nas tak ogromne wrażenie, że jeden recenzent nie byłby w stanie go udźwignąć. Zaimponowała nam tak bardzo, że spróbujemy odpowiedzieć na bardzo trudne pytanie – Czy Quakeblast jest dla produktów Third Party tym samym czym MP10 Optimus dla serii Masterpiece?

Zanim zagłębimy się w analizowanie samej figurki należałoby powiedzieć kilka słów o jej pochodzeniu i o tym jak wpadła w moje ręce, ponieważ kontrowersje dotyczące tego modelu dla wielu osób będą zapewne równie ciekawe co sam produkt. Jeżeli jednak interesuje Cię tylko Quake i nie chcesz słuchać mojego ramolenia, możesz śmiało przejść kilka akapitów niżej do samej recenzji.

TFCon-3rd-Party-065

Kim w ogóle są twórcy Quakeblasta – Cloud 9?

Oficjalnie to nowy gracz na arenie firm third party, ale są podstawy by podejrzewać, że jest to firma córka powstałego jakiś czas temu Gigapower – twórców Guttura (nieoficjalnego Masterpiece Snarla).

Dlaczego Cloud 9 postanowiło wydać swoją wersję Masterpiece Shockwave’a? To proste – fani bardzo chcieli mieć tę postać na swoich półkach. Kilka lat temu Fans Toys zaliczyło swój bardzo udany debiut dzięki ich autorskiej interpretacji MP Shocka. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, a wysoka jakość ugruntowała pozycję Fans Toys na rynku nieoficjalnych transformerów i pozwoliła wydać znakomite Dinoboty. Niestety nakład Quakewave’a (bo tak nazywała się ta wersja postaci) był tak niski, że momentalnie figurka zaczęła zyskiwać na wartości do tego stopnia, iż nikt przy zdrowych zmysłach nie był w stanie jej kupić i pozostać poczytalnym. Właśnie wtedy Cloud 9 zapowiedziało własną wersję postaci, która miała wypełnić nowo powstałą niszę na półkach kolekcjonerów.

12375166_1057602014274619_9069631366475775615_oNiestety Dziewiąta Chmurka wybrała bardzo niefortunny okres na swoją zapowiedź, ponieważ zbiegła się ona ze świeżo ogłoszonym wznowieniem produkcji Quakewave’a i potwierdzeniem oficjalnego Shockwave’a od Takary. Już sama konkurencja dwóch wydań to dla nowego gracza poważny problem, którego wielu wydawców nie byłoby w stanie udźwignąć. Niestety prawdziwe kłopoty Cloud 9 dopiero miały się rozpocząć.

SHockwaveCompare_zpswllcf901Podczas projektowania Quakeblasta Cloud 9 bez wątpienia inspirowało się produktem Fans Toys, co jest dostrzegalne w bardzo zbliżonej transformacji obu produktów. Z tego powodu wielu kolekcjonerów zaczęło oskarżać twórców figurki o plagiat. W pewnym momencie jeden z pracowników Chmurki zarzucił Chińczykom, że nie wiedzą co to klasa, co z kolei bardzo zdenerwowało wielu potencjalnych nabywców. Pikanterii tej wypowiedzi nadaje fakt, że sformułował ją mieszkaniec Hong Kongu, a z tego co rozumiem jego rezydenci nie chcą być utożsamiani z resztą Chin. Z powodu tak poważnej obrazy w Chinach zaczął się bojkot Quakeblasta, podsycany przez nawoływanie kolekcjonerów. Na całą sytuację odpowiedziało Gigapower twierdząc, że najlepszym sposobem na bojkot jest samospalenie. Właśnie wtedy zaczęły pojawiać się podejrzenia powiązania obu firm, a Gigapower także stracił kilka preorderów na swoje produkty.

TFCon-3rd-Party-073

Jak nietrudno się domyślić, w rezultacie cena Quakeblasta zaczęła radykalnie spadać i z planowanych pierwotnie 130 USD zmalała do 65, a miejscami nawet 55 Dolarów.

I właśnie w tym momencie doszedłem do wniosku, że może warto przekonać się ile wart jest Quakeblast. Nie planowałem zakupu tej figurki, bo byłem już właściwie zdecydowany na oryginalne wydanie, ale w związku z tak atrakcyjną ceną postanowiłem dać Cloud 9 szansę. Czy dobrze ją wykorzystali? Przekonajmy się!

Recenzja

Reklama

Reklama




Bio

Zanim przejdziemy do samej figurki oddaję głos SIDowi, który wprowadzi Was w historię bohatera naszej dzisiejszej recenzji.

W każdej odsłonie Shockwave jest charakteryzowany jako beznamiętna, bezwzględnie inteligentna i bezbrzeżnie logiczna istota o zabójczej skuteczności. Przy braku takich dystrakcji jak ambicje, złość, przyjaźń czy chciwość czyni to go prawdopodobnie najbardziej przerażającym i niebezpiecznym Cybertrończykiem w historii. Co ważne jego bezgranicznie logiczna natura nie ogranicza go w kreatywności – Shockwave jest kwintesencją hitlerowskiego marzenia o genialnym naukowcu, który nie tylko bez skrupułów upora się ze wszystkimi prozaicznymi przeszkodami jakie może napotkać po drodze – postawi sobie również szereg z pozoru nierealnych, choć koniecznych zadań i doprowadzi je do szczęśliwego finału. Czy wspominałem już, że liczba ofiar i strat pobocznych jest dla niego czynnikiem pomijalnym? Wszystko w imię wyższej konieczności którą podpowiada mu żelazna logika.

Zaczniemy od historii Shocka w serialu, bo jest ona najkrótsza.

01Who is Transformers Shockwave?

Reklama

Serialowy Shockwave pozostał na Cybertronie gdy Megatron z drużyną ruszyli w pościg za Optimusem. Pech chciał, że nieobecność wodza trochę się przedłużyła, ale Shock zabijał czas utrzymując porządek na podbitej planecie i konstruując tak przydatne wynalazki jak np. Spacebridge. Najbardziej znana scena z jego udziałem to ta w której Bruticus używa go do rozbicia w pył armii dronów a później wysyła jednookiego w przymusową kosmiczną podróż.

02Marvel Comics Shockwave

Marvelowski Shockwave miał nieco ciekawszą historię. Podążył on za Megatronem na ziemię, tylko po to by rozbić się w krainie rządzonej przez dinozaury. Tam został pokonany przez drużynę Dinobotów, które zdruzgotana zderzeniem z Ziemią Arka zdążyła uformować na wzór ówczesnych mieszkańców planety i wysłać na spotkanie Decepticonowi. W toku bitwy Shockwave co prawda został pokonany, ale Dinoboty zatonęły w jeziorze smoły, gdzie pozostały przez miliony lat, aż do czasu…

03…gdy nie odnalazła ich sonda autobotów poszukująca Grimlocka i spółki…ale przez przypadek reaktywowała Shockwave’a.

04

W konsekwencji doprowadziło to do pokonania i zdezaktywowania wszystkich Autobotów, zdekapitowania Optimusa i przejęcia Arki przez Decepticony, a w finale również do spuszczenia manta Megatronowi i przejęcia władzy w deceptikonskim obozie. To tyle tytułem wstępu.

Reklama

Reklama




05Shockwave w IDW

Historia Shockwave’a w IDW jest jeszcze bardziej zaskakująca i mroczna – niegdyś szlachetny i nieprzekupny senator, naukowiec i filantrop, przyjaciel i mecenas Oriona Pax’a, który typując go na jednego ze potencjalnych zbawców Cybertronu wyposaża go w komorę do przechowywania Matrycy Stworzenia, zostaje za swoją działalność poddany zabiegowi Empuraty – kompleksowej inwersji osobowości.

06

Był to proces przeprowadzany w owianym mroczną sławą Instytucie – tajnym laboratorium, w którym łamano umysły wrogów senatu i tworzono ich osobowości na nowo, zmieniając wrogów w fanatycznych i lojalnych zwolenników. To właśnie tam skierowały senatora Shockwave’a skorumpowane elity Cybertronu w podzięce za jego służbę rasie transformerów, i to w jego czeluściach narodził się Shockwave którego wszyscy znamy – pozbawiony uczuć, emocji, twarzy i rąk…

07Dzięki za to wprowadzenie do postaci SID! A teraz wracamy do recenzji.

Pudełko

Quakeblast (42)Zwykle nie zwracam w recenzjach zbyt dużej uwagi na pudełka, ale tym razem zrobię wyjątek, ponieważ Cloud 9 zaproponowało nam bardzo ciekawe podejście do tematu i naprawdę atrakcyjny kawałek kartonu. Obrany przez Chmurkę kierunek jest bardzo bliski stylem do tego, co oferują nam pudełka DX9 i wyraźnie odcina się od pewnego schematu, w który lubią wbijać się producenci nieoficjalnych Masterpiece. Samo opakowanie zostało wykonane z twardej tektury, a nadruk jest bardzo wysokiej jakości. Fani eksponowania transformerów w pudełkach docenią także otwierany front, który prezentuje nam figurkę schowaną za plastikowym oknem swojego więzienia.

Tryb alternatywny

Quakeblast (21)

Kiedy wyciągnąłem po raz pierwszy Quakeblasta z pudełka moją uwagę zwróciły dwie rzeczy. Pierwsza z nich to naprawdę spora masa. Ten twardziel waży porażające 620 gramów. To tyle samo co znacznie większy i napakowany metalem Scoria. Dla porównania dodajmy jeszcze MP10 Optimusa, który waży jakieś 418 gramów. Gdy już ochłonąłem po uświadomieniu sobie, że w przypadku nagłej napaści na moją jaskinię Batmana Quakeblast może być zaskakująco skuteczną bronią zauważyłem, że na figurkę położono piękny, błyszczący metalicznym ziarnem lakier.

Quakeblast (20)

Piękny to w tym przypadku idealne słowo. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że to najbardziej i najlepiej pomalowany fabrycznie transformer jakiego możesz kupić. Myślałem, że MP Ironhide ma wzorowo położoną farbę, ale przy Quakeblascie Iron wygląda jak ubogi kuzyn. W całej figurce znajdziesz tylko cztery niepokryte lakierem i niewykonane z przezroczystego plastiku elementy. Powód ich niepomalowania to zapewne fakt, że bardzo mocno ocierają się podczas transformacji o inne części. Reszta figurki błyszczy metalicznym fioletem, przełamanym gdzieniegdzie srebrem oraz półprzezroczystymi elementami.

Quakeblast (23)

A jak spisuje się samo działo? Najlepiej porównać je z jedynym słusznym wzorem – G1 Shockwave’em. Kiedy patrzę na tę dwójkę dochodzę do wniosku, że Cloud 9 odrobiło pracę domową. Miłym zaskoczeniem jest zgodna z oryginalną figurką i bardzo wąska rękojeść, która może być spokojnie trzymana przez istotę ludzką i mówię to nawet bez cienia ironii. Patrząc na X-Transbots Apollyona dochodzę do wniosku, że nie jest to wcale takie oczywiste. Kolejna różnica w stosunku do wersji z G1 to dociążone srebrne panele na rękojeści. Te dwa ogromne kawałki metalu nadają całości przyjemny chłód prawdziwej broni i zdecydowanie poprawiają wrażenia wizualne.

Quakeblast (24)

Dopiero gdy spojrzymy na obie figurki z góry możemy zauważyć jak bardzo Quakeblast podrósł w stosunku do swojego dziadka. Aż serce rośnie, gdy widzi się liczne drobne odniesienia do G1 takie jak panel, w którym umieszczono gumowy wężyk czy wybrzuszenia po bokach działa na wysokości tegoż wężyka.

Quakeblast zoom

Cloud 9 znalazło nawet sposób, żeby przemycić do trybu alternatywnego niewielki spust, co nie udało się wersji Fans Toys. Właśnie takiej uwagi na szczegóły oczekuję od figurek aspirujących do miana Masterpiece.

Quakeblast (14)

W zestawie z Quakeblastem otrzymamy między innymi dodatkowy kołnierz na lufę działa. Oryginalnie zamontowany wariant wywraca się na lewą stronę podczas transformacji aby utworzyć plecak.

Quakeblast (22)

Zapas jest natomiast całą bryłą wyraźnie inspirowaną tym, co dostaliśmy w zabawce z G1. Jak widzicie poza minimalną różnicą odcieni i skalą elementy te są niemal identyczne.

Quakeblast (30)

W trybie alternatywnym Quakeblasta nie mogło zabraknąć kanonicznego, gumowego wężyka. Wiele osób narzekało, że element ten wysuwa się z figurki, ale jeżeli dociśniesz go odpowiednio mocno jest tak solidny, że dopóki nie użyjesz na nim siły dziesięciu mężczyzn nie powinien wypaść z przygotowanych przez twórców otworów.

Quakeblast (31)

Końcówka trybu alternatywnego w Cloud 9 zmienia się podczas transformacji w stopy robota. Dzięki temu można pozwolić sobie na pewną swobodę pozycjonowania tego elementu, co możecie porównać na powyższym oraz pozostałych zdjęciach trybu alternatywnego.

Quakeblast (29)

Podobnie jak w oryginalnej figurce, tutaj także istnieje możliwość podświetlania lufy. W odróżnieniu od niej nie robi się tego jednak za pośrednictwem spustu i wymagane jest rozłożenie frontu działa. Zapewne znajdzie się wielu kolekcjonerów, którzy nazwą przez to Quake’a najgorszą figurką świata i zaczną mówić coś o paleniu twórców na stosie za niekanoniczność. W mojej opinii zdecydowanie nie jest to coś, co dyskwalifikowałoby ten kawałek plastiku dla kolekcjonerów (zwłaszcza że większość z nich i tak pewnie nawet nie zauważy, że model jest wyposażony w diody).

Quakeblast (25)

Kolejne z elementów, które dyskretnie nawiązują do oryginalnej zabawki to celownik i dwa niewielkie kółka obok niego. W ten sposób uzyskaliśmy mrugnięcie okiem dla fanów, którzy cenią te dwa ogromne dekle śmietnikowe na półdupkach Shockwave’a.

Quakeblast (26)

Tryb działa to dla mnie strzał w dziesiątkę. Stanowi idealny balans pomiędzy serialowym odpowiednikiem, a zabawką z G1. Do tego faktycznie może udawać pistolet, a nie tylko lekko skulonego robota, co zdecydowanie należy policzyć na plus, bo to nie zdarza się zbyt często. Kiedy skończysz już straszyć swoje młodsze rodzeństwo/ małżonkę plastikowym pistoletem przyjdzie czas, żeby go w końcu przetransformować. Zobaczmy co Quakeblast ma do zaoferowania jako robot.

Tryb Robota

Quakeblast (19)

Zanim opowiem o robocie od razu odpowiem na pytanie, które zapewne nurtuje wielu z was. Tak, Quakeblast bierze pełnymi garściami z inżynierii stworzonej przez Fans Toys podczas prac nad Quakewave’em. Nie oznacza to jednak, że Cloud 9 wydało prosty bootleg, który tylko udaje że jest transformerem. Sama konwersja została solidnie podrasowana i zwrócono w jej trakcie uwagę na kilka poprawiających całość drobiazgów. Oczywiście zaraz ktoś mi wytknie, że transformacja osłony lufy w plecak wymaga partsformingu i że przez to Quakeblast jest najgorszą figurką na świecie (znowu), jak mogłem kupić taki szajs, co to wypadł kulawemu, jednookiemu osłowi spod ogona i że powinienem poprzebijać za to opony w samochodzie projektanta Quake’a oraz pewnie jeszcze masę innego bełkotu, ale wiecie co? Nie obchodzi mnie to. Płaczcie przed kim chcecie, naskarżcie na mnie rodzicom, nauczycielom, małżonkom czy kogo tam jeszcze znajdziecie, ale ja nie mam zamiaru odejmować Shockowi punktów za taką pierdołę. Ten element to naprawdę drobiazg przy całej miodności figurki, a alternatywą dla tak dobrze wyglądającej części byłyby pewnie kruche i wystające pałąki połączone z inżynieryjnym przekombinowaniem elementu.

Quakeblast (6)

Uprzedzę też kolejne pytanie o podobieństwa obu Shocków. Quakeblast nie dzieli nawet jednego elementu z produktem FT i skoro ludzie nie mają problemu z art feather Bumblebee i klonami seekerów od iGear, to tym bardziej nie powinni jeździć na Cloud 9 niczym na starej chabecie.

Quakeblast (18)

Skoro formalności mamy już za sobą przejdźmy do dania głównego, a jest to prawdziwie wykwintne, doskonale przygotowanie i znakomicie podane danie. Pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy to „WOW”. Quakeblast wygląda po prostu znakomicie, zarówno w kwestii proporcji, malowania jak i detali. Od czasu debiutu w G1 Shock zmienił dietę na stejki i postanowił rozbudować swój plan treningowy. W rezultacie ma klatę większą niż niż Schwarzenegger w czasach świetności i jest tak szeroki w barach, że nie mieści się w drzwiach… garażowych. Podoba mi się takie podejście do tej postaci.

Quakeblast (41)

Cloud 9 pomyślało o najwybredniejszych fanach. Z tego powodu w zestawie z figurką otrzymaliśmy dodatkową fioletową dłoń, opisany wcześniej drugi kołnierz lufy i dwa różnej długości gumowe węże. Pomyślano nawet o dwóch portach do zamontowania węża w przedramieniu (po jednym z przodu i z tyłu).

Quakeblast (13)

Od rzyci strony Quakeblast także prezentuje się bardzo dobrze. Właściwie jakkolwiek nie postawisz tej figurki, zawsze wygląda potężnie i groźnie. Na plecaku znajduje się półprzezroczysty panel, który w trybie działa wypełnia osłonę lufy. Celownik giwery pozwala się natomiast obracać w obie strony, więc możesz wybrać najbardziej zadowalający Cię sposób jego transformacji. Ustawienie do góry może jednak w pewnym stopniu ograniczać obrót w pasie co warto wziąć pod uwagę podczas transformacji.

Quakeblast (12)

W pasie znalazło się miejsce na potężne suspensorium. Jestem pewien, że powoduje ono większe zamieszanie wśród damskiej części populacji transformerów niż mięsna sukienka Lady Gagi pośród mieszkańców Etiopii.

Quakeblast (11)

Kiedy już przestaniesz się zastanawiać w jaki sposób rozmnażają się transformery to zauważysz, że figurkę wyposażono w obrót w pasie oraz dwie odsuwane na bok klapki na wysokości uda. Te drobne detale znacznie zwiększają pozowalność Shockiego, co docenią fani dynamicznego przedstawiania figurek.

Quakeblast (40)

Rzućmy okiem na kilka detali Wstrząsowybucha. Na dzień dobry zaczniemy od jednej z rzeczy, które nie do końca mi się podobają. Mówię o białych panelach na łydkach. Pamiętacie jak pisałem, że tylko cztery elementy figurki nie zostały pomalowane? To właśnie te cztery elementy – po dwa na każdą nogę. Rozumiem, że brak farby wynikał z dużych obtarć na jakie narażony jest model podczas transformacji ale wielka szkoda, że nie pokuszono się o odlanie części z fioletowego plastiku. Od biedy nadałby się także czarny.

Quakeblast (9)

Patrząc na resztę nogi możemy zobaczyć większość die castu ukrytego w tej figurce. Tak jak pisałem wyżej srebrny panel to solidny kawał metalu. Z tego samego materiału wykonano także stopy. A skoro jesteśmy już w tym miejscu, to warto wspomnieć o pozowalności. Zarówno palec jak i pięta zamontowane są na zawiasie, a na wysokości kostki otrzymaliśmy aż dwie osie. Jeżeli chcesz usztywnić tę część, możesz ją bez problemu wpiąć w boczny panel. Powyżej mamy obrót i towarzyszący mu klikający staw kolanowy. Na wysokości biodra otrzymaliśmy jeszcze kolejne dwie osie i obrót. Taka kombinacja zapewnia właściwie pełną dowolność w pozowaniu Quakeblasta.

Quakeblast (17)

Tak jak pisałem wcześniej w zestawie z Quakeblastem otrzymujemy dwie prawe dłonie – z fioletowego plastiku oraz półprzezroczystą. Każda a nich posiada imponującą pozowalność w postaci obrotu w nadgarstku oraz kulki u podstawy i dwóch zawiasów w każdym palcu. Paliczki są na tyle sztywne, że dobrze trzymają ustaloną pozycję i na tyle luźne, że nie musisz obawiać się uszkodzeń. Chciałbym wręcz, żeby kulka w kciuku była odrobinę sztywniejsza, ale to jedyny staw w całym modelu, który nie jest idealnie spasowany, więc składam wyrazy uznania dla twórców.

Quakeblast (16)

Bardzo podoba mi się także głowa naszego bohatera. Jest wierna oryginałowi, ale nie boi się minimalnie odświeżyć wizerunek Shockwave’a. Coś jak subtelny lifting w samochodach. W oczy rzuca się również ogromna klata Quakeblasta, która może być kolejnym powodem do wkładania kija w mrowisko przez „tru” znawców, ale taki rozmiar bardzo dobrze wpisuje się w bryłę i jestem z niego zadowolony.

Quakeblast (10)

A na ile ruchliwa jest górna partia Shockiego? Każdy łokieć dostał po dwa zawiasy, a tuż pod ramieniem ukryto dodatkowo obrót. Same ramiona posiadają po dwie osie oraz wynikającą z transformacji dodatkową oś „przód-tył”. Głowę zamontowano na standardowej kulce. Zaprzęgnijmy te cudowne stawy Quakeblasta do pracy i zobaczmy jak model prezentuje się w bardziej dynamicznych pozach.

Quakeblast (3)

Mimo, że Shock jest z natury dość statyczną postacią, to jednak nie boi się pobrudzić sobie rąk i kiedy jest potrzeba może bez problemu stawać w szranki choćby z Optimusem. Co więcej, nawet w najbardziej karkołomnych pozach pozostaje sztywny niczym pięćdziesięciolatek na dyskotece.

Quakeblast (8)

Jeżeli natomiast wolisz nieco bardziej adekwatne dla Shocka pozycje, nic nie stoi na przeszkodzie, aby odwzorować je za pośrednictwem Quakeblasta co pokazuje, że mamy do czynienia z bardzo wszechstronną figurką.

Przed przygotowaniem tej recenzji wysłuchałem kilku opinii płynących z naszego rodzimego fandomu i jednym z zarzutów było stwierdzenie, że Quakeblast nie może zdecydować się czy chce podążać za designem z serialu czy z zabawki. Na początku tekstu mogliście dowiedzieć się nieco o niematerialnym aspekcie Shocka, więc teraz zobaczmy jak produkt Cloud 9 radzi sobie przy swoim plastikowym pierwowzorze – G1 Shockwave’ie

Quakeblast (37)

Shockwave to w mojej opinii jedna z najlepszych figurek z pierwszej generacji Transformers. Łączy w sobie bardzo ciekawą stylistykę, atrakcyjne przełamania fioletu chromem oraz bardzo przyzwoite jak na ten okres proporcje. Jeżeli doliczymy do tego naprawdę przekonująco wyglądający tryb alternatywny, sporo punktów ruchu i elektronikę, to otrzymujemy bardzo atrakcyjną zabawkę. Tak dobra ocena pierwowzoru na pewno nie ułatwia zadania Cloud 9.

Quakeblast (32)

Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Nie ma żadnych wątpliwości, że obie zabawki przedstawiają tę samą postać. Do tego miło zaskakuje rozmiar Quake’a. Mimo, że tryb działa był wyraźnie większy od oryginału, to już robot jest niemal tego samego wzrostu. Cieszy też poprawienie w mojej opinii największej wady G1 Shocka – chudziutkich nóżek, które bardziej pasowałyby zgrabnej fembotce niż zaprojektowanemu przy pomocy ekierki chodzącemu komputerowi.

Quakeblast (33)

Z tej perspektywy dobrze widać subtelne nawiązania do oryginalnej zabawki i cech charakterystycznych Shockwave’a. Cloud 9 z zasługującą na uznanie subtelnością przeszczepiło na swój produkt „daszki” z przodu bioder, długie stopy czy nawet nakolanniki. Wystający z jednego z ramion figurki G1 element łączący ręce w trybie alternatywnym powielono na obu rękach tak, że w Quakeblascie jest on bliższy serialowemu pierwowzorowi.

Quakeblast (34)

Z boku możemy zauważyć, że Quakeblast usunął kolejną wadę figurki z G1 – zbyt długie przedramiona w stosunku do reszty ręki. Teraz proporcje są zdecydowanie bardziej naturalne. Mamy także kolejny ukłon w stronę oryginału w postaci nieco przedłużonych „kółek” prosto spod pachy Shocka i znacznie wyżej osadzony plecak.

Quakeblast (35)

Faktura plecaka i wytłoczone na nim detale to jedna z nielicznych różnic w stosunku do pierwowzoru. Cloud 9 postawiło na zwartą bryłę i delikatne linie panelowe, które współgrają z obraną stylistyką.

Quakeblast (36)

Z tyłu możemy lepiej zauważyć opisywane wyżej wypustki na ramionach a także zmianę sposobu montowania gumowego wężyka.

Quakeblast (38)

G1 Shockwave w czasach swojej świetności szczycił się bardzo dobrą pozowalnością, zwłaszcza w górnej partii figurki. Jego współczesny odpowiednik może jednak pod tym względem wbić staruszka w glebę bez mrugnięcia swoim jednym okiem. Ilość i sztywność stawów Cloud 9 pokazuje jak daleką drogę przebyliśmy od czasu G1. Nie zmienia to faktu, że oba Shockwave’y zasługują na wielkie uznanie, choć zasługują na nie z różnych powodów.

Aha, jeszcze jedno. Czy mówiłem Wam, że Quakeblast ma aż trzy niezależnie podświetlane diody? Znajdziecie je w dziale, klatce piersiowej i oku (które już samo z siebie jest żółte, więc nie grozi Wam efekt martwego transformera jeżeli nie włożycie baterii). Po odpaleniu całej tej elektroniki otrzymujemy bardzo groźnie wyglądającego w mroku Decepta. Perfect.


Quakeblast (44)Quakeblast (45)

Zanim przejdziemy do podsumowania porównajmy jeszcze Quakeblasta z kilkoma innymi figurkami klasy Masterpiece.

Quakeblast (2)

Panie i Panowie – bracia Wave w całej okazałości! Bardzo cenię mold MP Soundwave’a ale z całym szacunkiem dla jego inżynierii i estetyki dźwięk musi ustąpić szokowi. Quakeblast zdecydowanie wygrywa imponującą posturą i tym pięknym malowaniem, które pozostawia brokatowy plastik Sounda daleko w tyle. Zdjęcia nie do końca są w stanie to oddać, ale Shockwave wygląda przy nim jak metaliczny Hot Wheels przy resoraku z kiosku.

Quakeblast (1)

A na deser towarzyska śmietanka Decepticonów – Masterpiece Soundwave, X-Transbots Apollyon i Cloud 9 Quakeblast. Mimo, że każdy z nich jest z innej parafii to w jakiś magiczny sposób ta trójka wygląda razem zaskakująco dobrze i spójnie. To jak dla mnie kolejny dowód na to, że Chmurka wykonała ogromny kawał roboty przy swoim Quake’u.

Quakeblast (5)

Podsumowanie

Pora zebrać wszystkie wnioski w jednym miejscu i odpowiedzieć na postawione na początku tekstu pytanie. Czy Cloud 9 Quakeblast jest dla rynku third party tym samym czym MP-10 Optimus dla oficjalnych Masterpiece? Zapewne spotkam się z tłumem wygwizdujących mnie osób, a jutro na mojej wycieraczce znajdę co najmniej tuzin zawiniętych w gazetę ryb ale mimo to moja odpowiedź brzmi – Tak. Quake ma wszystko to, czego oczekiwałem od tej figurki: wierność serialowemu pierwowzorowi i liczne nawiązania zarówno do niego jak i zabawki z G1, ponadprzeciętną artykulację możliwą do uzyskania dzięki bardzo sztywnym stawom, skuteczną i dobrze przemyślaną elektronikę, prostą a jednocześnie satysfakcjonującą transformację, która nie grozi zepsuciem zabawki oraz najwyższą jakość wykończenia, której nie uświadczycie w żadnym oficjalnym MP tej wielkości. Shock po prostu sam pcha się w dłonie, a jak już w nich jest to daje ogromną masę frajdy. I to wszystko za równowartość 70 USD, czyli niewiele więcej niż figurki klasy Leader z serii Combiner Wars. W ten sposób produkt Dziewiątej Chmurki może poszczycić się bezapelacyjnie najlepszym stosunkiem ceny do jakości z jakim spotkałem się przez moją całą kolekcjonerską karierę. Czy Quakeblast ma swoje problemy? Oczywiście że tak, chociaż żaden z nich nie jest w stanie w najmniejszy stopniu zepsuć frajdy obcowania z wyjątkową figurką, w którą włożono bardzo dużo serca i która byłaby warta nawet dwa razy wyższej ceny. Takie okazje właściwie nie zdarzają się w kolekcjonerskim świecie. To znakomity produkt, który został pogrzebany przez PRowy błąd.

Quakeblast (15)

I chyba właśnie dlatego czuję żal i smutek. Cloud 9 mogłoby stać się dla mnie drugim Fans Toys, a może nawet i je przebić jeszcze większą uwagą na detale i jeszcze lepszym malowaniem. Mogło zostać firmą, która zdecydowanie znalazłaby swoją niszę na rynku i na pewno wydała jeszcze masę innych doskonałych figurek. Obawiam się jednak, że nigdy do tego nie dojdzie (a bardzo chcę się w tej kwestii mylić). Mam wrażenie, że straty jakie Cloud 9 poniesie z powodu tak znacznego obniżenia ceny Quake’a mogą być jego gwoździem do trumny. A wielka szkoda, bo Quakeblast nie jest tylko dobrą zabawką – jest wybitną figurką i znakomitym obiektem kolekcjonerskim. Czuję, że pewnie długo będę musiał poczekać nim powiem to samo o innym transformerze.

Quakeblast (7)

Reklama

Reklama