15 Transformerów, które musisz mieć w swojej kolekcji
15 Transformerów, które musisz mieć w swojej kolekcji.
Mało kto uświadamia sobie jak bardzo leciwą marką jest Transformers. Większość odbiorców nie sięga poza „nowożytną” erę, rozpoczętą przez Michaela Baya. W rzeczywistości Transformery to niezliczone seriale, komiksy, gry i cała otoczka wokół tego wszystkiego. Oczywiście każde z tych mediów pociągało za sobą serię zabawek, którymi kolekcjonerzy mogą pozapychać swoje półki i chętnie to robią.
A co jeżeli nie masz małej fortuny, hangaru zdolnego pomieścić wszystkie wyprodukowane figurki oraz ekipy sprzątającej kurz, która zawstydziłaby perfekcyjną panią domu? Właśnie dla Ciebie przygotowałem zestawienie piętnastu transformerów, które musisz mieć!
Przy niniejszym rankingu przyjąłem cztery kryteria: Po pierwsze – figurki mają pokazywać przekrój świata Transformers i ocena danego modelu podyktowana jest w znacznym stopniu frajdą jaką sprawia obcowanie z nimi, a nie perfekcyjnością wykonania lub wiernością pierwowzorowi. Po drugie – ograniczam się do jednej figurki jednej postaci. W końcu trochę głupio by było oglądać piętnaście różnych wersji Bumblebee. Trzecie z przyjętych kryteriów to transformowalność – wiem że istnieje masa świetnych statuetek, ale one mają uproszczone zadanie bo nie muszą godzić obu trybów. Aby nieco wyrównać szanse trzymamy się tylko stuprocentowych Transformerów. Czwartym i ostatnim kryterium jest oficjalność. Mam świadomość, że rynek Third Party jest na dzień dzisiejszy potężny i bardzo konkurencyjny, ale on rządzi się nieco innymi prawami i relatywnie niskimi nakładami, które z kolei często windują ceny do granic absurdu. W związku z tym dla uproszczenia trzymamy się kanonu.
Gotowi? Zaczynamy!
Reklama
15. Universe Cyclonus
Zestawienie rozpoczynamy od często zapominanej wśród kolekcjonerów figurki. Cyclonus to zdecydowana perełka w serii Classics, która łączy doskonałe odwzorowanie obu trybów, angażującą i ciekawą transformację oraz bardzo ładną rzeźbę. Do tego ma chyba najlepszy lightpiping w historii – jestem pewien, że nawet światło zapalonej pod kocem latarki wystarczyłoby, żeby ślepia stojącego na półce Cyclonusa podświetliły się krwistą czerwienią. Dla niektórych osób Decepticon może wydawać się nieco zbyt chudy, ale myślę że to niewielka wada przy ogólnej miodności modelu. Jeszcze jedno – jeżeli lubisz dostawać do swojej figurki coś ekstra, w zestawie z Cyclonusem otrzymasz Nightsticka – targetmastera zmieniającego się w pistolet. Jeżeli jesteście ciekawi szczegółów zapraszam do obejrzenia naszej recenzji.
14. Genertions Rhinox
Fani Beast Wars powoli wracają do łask Hasbro. Dzięki temu w ostatnich latach otrzymaliśmy kilka naprawdę dobrych figurek z tej serii. Jedną z najbardziej wyczekiwanych był Rhinox. Jako bestia idealnie odwzorowuje wygląd nosorożca. Jako robot doskonale odzwierciedla moje wyobrażenie na temat aparycji serialowego bohatera. Mieszanka gumowych i plastikowych elementów świetnie sprawdza się przy transformacji, farba jest dokładnie tam, gdzie być powinna, a rozmieszczenie stawów pozwala na nawet najbardziej karkołomne pozy. Do tego Rhinox otrzymał swoje kultowe pistolety, które wyposażono w mechanizmy obracania tarcz i nawet przygotowano miejsce na składowanie ich w trybie bestii! Ta figurka jest materialnym dowodem na to, że Hasbro wciąż ma w swoim rękawie kilka projektanckich asów.
13. Generations Metroplex
Rozmiar ma znaczenie. Tymi trzema słowami można opisać naszego giganta. Metroplex to prawdziwy kolos. Nie przeszkadza mu to jednak w zachowaniu przyzwoitej liczby stawów i całej masy pięknie rzeźbionych detali. Nie zabrakło także elektroniki w postaci wymawianych przez figurkę kwestii i podświetlanych, ruchomych oczu. Transformowanie czegoś tak dużego może być kłopotliwe, ale w zamian za włożony wysiłek Metroplex oferuje dwa tryby alternatywne: ruchomej bazy oraz miasta. Jeżeli jesteś fanem klasy rozmiarowej legends/commander, to ta figurka sprawdzi się doskonale także jako playset. Warto podkreślić, że w zestawie otrzymasz tak zawrotną ilość naklejek na figurkę, iż nałożenie wszystkich zabierze Ci pół popołudnia i całą cierpliwość.
Reklama
12. Transformers Prime RiD Megatron
Transformers Prime to naprawdę dobry serial. Polecam go każdemu fanowi dużych robotów. Ku radości kolekcjonerów towarzyszyła mu masa bardzo przyzwoitych figurek. Jedną z najjaśniejszych plastikowych gwiazd był bez wątpienia Powerizer Megatron, czyli model klasy rozmiarowej Voyager. Tryb alternatywny może i jest dość prowizoryczny, ale za to tryb robota to prawdziwy majstersztyk. Figurka emanuje majestatycznością, a wstawki z półprzezroczystego plastiku i karbowania krawędzi tylko dodają jej uroku. Można narzekać na dość jasny kolor plastiku (chociaż dostępna jest także wersja arms micron z chromowanymi akcentami), ale całość i tak robi znakomite wrażenie. Jeżeli jednak posiadasz jakieś zdolności plastyczne, to po dodaniu odrobiny farby model po prostu Cię zachwyci. Sam kiedyś przerobiłem tę figurkę, a efekty możecie zobaczyć tutaj.
11. Fortress Maximus
Kolejny tytan w naszym zestawieniu i do niedawna największy transformer jaki trafił na sklepowe półki. Fort Max jest Świętym Graalem kolekcjonerów Transformers. Nie tylko tych klasycznych. Robot nie jest może najbardziej przyjazny w zabawie, ale jego rozmiary są naprawdę imponujące. Tryb alternatywny to całe miasto pełne schowków i rozkładanych dział. Znalazło się też miejsce na funkcjonującą windę! W pakiecie z Fort Maxem otrzymasz sporo akcesoriów, których część może zmieniać się w kolejne roboty. Chcesz więcej? Nie ma sprawy! Ten tytan to headmaster. Oznacza to, że jego głowa zmienia się w małego, niezależnego od reszty transformera. Jeżeli ciągle Ci mało to wiedz, że głowa headmastera Fortress Maximusa także jest niezależnym i bardzo małym robotem. Prawdziwa matrioszka wśród Transformerów!
10. Classics Starscream
Tak, wiem. Klasycznemu Starskiemu trochę brakuje do doskonałości i jest to dość wiekowy mold, który w zestawieniu z późniejszymi wydaniami pokazuje swoje słabości. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to chyba jeden z najchętniej retoolowanych/repaintowanych modeli w historii marki. Do tego jako jeden z prekursorów lini classics zaskarbił sobie serca fanów Transformerów. Duża w tym zasługa połączenia obu bardzo dobrych trybów i ciekawej transformacji. Właśnie kultowość moldu i spora frajda jaką daje podczas zabawy zapewniły figurce dumne, otwierające pierwszą dziesiątkę miejsce. Jeżeli chcesz nazywać się prawdziwym fanem zabawek spod znaku Transformers, musisz chociaż przez chwilę mieć go w ręce.
9. Takara Masterpiece Grimlock
Trzeba przyznać, że MP Grimlock budzi w kolekcjonerach bardzo skrajne uczucia. W mojej opinii w znacznym stopniu odpowiada za to ostatnia wersja Hasbro, która wbrew pozorom nieco odbiega od oryginalnego wydania Takary. Myślę, że japoński Grim bardzo ładnie się zestarzał i ciągle ma sporo do zaoferowania. Oba tryby doskonale oddają charakter postaci, a transformacja między nimi jest prosta, ale satysfakcjonująca. Do tego sporo sprytnych gimmicków (dwa kolory oczu dla każdego z trybów, podświetlany miecz i blaster, zatrzaskująca się paszcza oraz poruszana ogonem głowa dinozaura), a także bardzo przyzwoity zakres pozowalności. Jeżeli dołożymy całą masę szalonych akcesoriów takich jak taca z drinkami, fartuch, muszka i zależnie od wersji także tron oraz korona, otrzymamy naprawdę znakomitą figurkę i jak na razie najlepszą plastikową interpretację tej postaci. Grimlock jest tak dobry, że dostał nawet własny show na naszej stronie!
8. G1 Shockwave
Figurki z pierwszej generacji Transformers mają w sobie masę nostalgicznego czaru, ale przez uproszczenia, częsty brak wierności serialowym odpowiednikom i niewielką ilość stawów, po odsunięciu czynnika nostalgii zwykle nie wychodzą zwycięsko ze starcia ze swoimi współczesnymi inkarnacjami. Shockwave pozostaje w mojej opinii chlubnym wyjątkiem. Proporcje są zaskakująco przyzwoite, transformacja łatwa i skuteczna, artykulacja co najmniej zadowalająca, a do tego tryb alternatywny to wyposażony w elektronikę pistolet. Shockwave jest tak dopracowany i przemyślany, że nie powinien zepsuć spójności nawet w przypadku półki z figurkami klasy Masterpiece. Najbardziej logiczny z Decepticonów nie zestarzał się ani trochę i naprawdę warto go mieć.
7. Transformers Animated Rodimus
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć przedstawiciela bardzo cenionego przeze mnie Transformers Animated. Animki dały nam całą masę znakomitych i doskonale zaprojektowanych figurek. Rodimus to w mojej opinii jedna z najciekawszych. Jest to naprawdę spore osiągnięcie, zwłaszcza że przez te wszystkie lata wciąż pozostaje najlepszą figurkową inkarnacją tej postaci. Myślę, że po zmianie głowy mold Rodimusa spokojnie mógłby stać na półce z klasykami. Bardzo ładne oba z trybów, dobre malowanie, cała masa stawów i fajna broń (Transformery rzadko dostają łuk, zwłaszcza tak oryginalnie zaprojektowany). Jeżeli chcesz kupić tylko jednego animka – kup tego.
6. Armada Unicron
Fanom pierwszej generacji Transformerów nie muszę chyba przypominać Unicrona. Z kolei Ci, którzy nie widzieli Transformers: The Movie powinni przerwać czytanie i natychmiast go obejrzeć, a później móc nazywać siebie lepszym człowiekiem. Długo musieliśmy czekać na figurkę tego kolosa. Prototyp pierwotnego wydania był tak zły, że nikt nie odważył się go produkować, co nie zapowiadało postaci świetlanej przyszłości. Przy okazji Transformers Armada twórcy figurek przypomnieli sobie jednak o tym antybohaterze i po latach posuchy zaoferowali nam pełnoprawnego Unicrona. Nie dość że jest pokaźnych rozmiarów, to zachował przy tym zaskakującą ilość stawów, sporo elektroniki i solidną garść gimmicków. Oczywiście, to shellformer i jeżeli spojrzysz od tyłu na tryb alternatywny, to zdecydowanie będzie on bardziej przypominał wypiętego robota niż faktyczną planetę. Myślę że to jednak niska cena w zamian za to co dostajemy. Niektórzy powiedzą, że wersja z G1 jest lepsza i będzie w tym sporo prawdy, ale to jednak retool modelu z Armady i dlatego w zestawieniu honoruję oryginalne wydanie.
5. Beast Wars Optimus Primal
Zawsze uważałem Beast Wars za jeden z jaśniejszych punktów w historii figurek Transformers. Nie dość że modele były duże, dopracowane technicznie i posiadały co najmniej przyzwoitą ilość punktów artykulacji, to jeszcze nie pozwalały po sobie odczuć sztabu księgowych, dyszących na kark projektanta. Do tego każda kolejna fala zabawek wprowadzała nowe pomysły i podnosiła poprzeczkę (chromowane Transmetale!). Czemu Optimus Primal? Ponieważ jest znakomitym przypomnieniem tego, że figurka nie musi być skomplikowana żeby sprawiać frajdę. Udowadnia także, że da się zrobić relatywnie niewielki model, w którym gimmicki działają, a jednocześnie nie przeszkadzają i w którym można schować całą masę akcesoriów, co zmniejsza ryzyko ich zgubienia przez milusińskich. Jeżeli chcecie wiedzieć więcej na temat tego sympatycznego małpiszona, odsyłam Was do naszej recenzji.
4. Revenge of The Fallen Leader Class Optimus Prime
Przy wybieraniu transformerów, które trzeba mieć w swojej kolekcji nie mogłem pominąć jednej z najlepszych rzeczy, jakie dały nam filmy Michaela Baya. Leader Optimus z pierwszej części był naprawdę dobrą figurką. Dobrą do tego stopnia, że nikt nie spodziewał się, iż w tak krótkim czasie Hasbro przedstawi jego następcę. Następcę który sprawi że oryginał będzie wyglądał przy nim jak marna podróbka. W nowym modelu straciliśmy cechujące pierwowzór gumowe koła i ruchome palce, a transformacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Na pocieszenie otrzymaliśmy za to znakomicie wyglądające oba tryby, świetną pozowalność i dużo bardziej przemyślaną elektronikę. Wspomniałem, że figurka ma możliwość łączenia się z Leader Jetfire’em? Optimus był tak udany, że doczekaliśmy się całej masy różnych nowych wersji, które z czasem jeszcze udoskonalały ten mold. Niezależnie od tego czy jesteś fanem Baya, czy też wolałbyś żeby zamiast robienia kolejnych Transformerów zaczął paść kozy gdzieś z dala od ludzkości, Leader Optimus z ROTF po prostu musi być w Twojej kolekcji! A jeżeli chcesz zobaczyć co potrafi ten mold i jak dużo posiada detali, rzuć okiem na custom Nemesis Prime’a.
3. Reveal The Shield Jazz
Jazz to prawdziwy inżynieryjny majstersztyk. W bryłę małego samochodzika twórcy upchnęli transformera o nienagannych proporcjach, pięknie wyrzeźbionych detalach, dobrze rozplanowanych stawach i naprawdę świetnych akcesoriach, które można ukryć wewnątrz pojazdu (wypinane głośniki i pistolet). Model został także zasłużenie doceniony w organizowanym przez Transformery.pl plebiscycie na najlepszą figurkę klasy deluxe w historii Transformers. Nie mam żadnych wątpliwości, że jest godzien tego tytułu. Chyba chcesz mieć w swojej kolekcji najlepszego Deluxe prawda?
2. Masterpiece Soundwave/Soundblaster
Dlaczego stary dobry kaseciak jest tak wysoko na liście? Przed Soundwave’em stało bardzo trudne zadanie. Figurka z pierwszej generacji miała zbliżoną wielkość i była zaskakująco dobra zarówno jeśli chodzi o odwzorowanie postaci jak i pozowalność. Nie dość że nowa wersja przy zbliżonych rozmiarach daje postaci nieporównywalnie lepsze proporcje i więcej punktów ruchu, to jeszcze zachowuje i rozbudowuje najważniejszy dla postaci gimmick, umożliwiając schowanie w klatce piersiowej aż trzech kaset. Dodajmy do tego, że pozostał kompatybilny z kasetkami G1, co robi wrażenie. No i chyba nie muszę Wam tłumaczyć jak świetnie Soundwave wygląda w otoczeniu swoich miniomów. Czemu w zestawieniu umieściłem go razem z Soundblasterem? Mając obie figurki w ręce jestem gotów zaryzykować stwierdzenie, że Soundblaster jest nieco lepiej wykonany. Ma mniej nadlewek plastiku, pozbawiono go metalicznego ziarna i jest sztywniejszy. Wam pozostawiam wybór czy wolicie nieco lepsze wykończenie, czy wierność kolorystyczną. Każdy mold powinien znaleźć swoich fanów. Macie szczęście, bo oba zostały solidnie zrecenzowane na naszej stronie i oba wzbudziły odmienne uczucia. Jeżeli chcecie poznać szczegóły odsyłam Was do lektury: Soundwave vs KFC Transistor i Soundblaster.
1. Masterpiece Optimus Prime
Moim osobistym numerem jeden jeżeli chodzi o transformery, które trzeba mieć w swojej kolekcji jest Masterpiece MP10 Optimus Prime! Zanim zaczniecie rzucać pomidorami w ekrany pozwólcie mi wytłumaczyć. Tak, wiem że na liście jest już jeden Optimus. Pamiętajcie jednak, że to zupełnie inna interpretacja postaci i poza głosem Petera Cullena figurkowo nic nie łączy go z oryginałem. Do tego po prostu nie mogłem zrezygnować z żadnego z tych moldów – są tak dobre! Jeżeli mocno Was razi możecie przechrzcić którąś z wersji na Nemesis Prime’a:). A teraz do rzeczy. MP Optimus jest dokładnie tym czego oczekujemy od idealnego Transformera. Trudno wyobrazić sobie lepiej zaprojektowany model, który zachowałby zarówno wierność obu trybom oryginału jak i tak wielką masę stawów. Wszystko w tej figurce jest na swoim miejscu – matryca wygląda świetnie, broń chowa się za plecami dokładnie jak w serialu, głowa jest doskonała, a cały model aż emanuje powagą i siłą. Na dokładkę mamy jeszcze bardzo dobrze przemyślaną przyczepę, rollera i miniaturową figurkę Spike’a. Kosztuje fortunę, ale zdecydowanie jest wart każdego grosza ze swojej ceny. Jeżeli możesz kupić tylko jednego transformera, to zdecydowanie kup tego, nieważne w jakiej wersji!
To już wszystko w naszym dzisiejszym rankingu. Co myślicie o wybranych figurkach? Macie wszystkie z nich? A może uważacie, że kogoś brakuje na tej liście? Podzielcie się z nami swoimi opiniami w komentarzach.
Reklama