Ostatni Jedi - kolejna część Gwiezdnych Wojen w wersji Disneya. Po kontrowersyjnej części siódmej, która skutecznie podzieliła fanów na dwa obozy, nadszedł czas na kontynuację życiowego dzieła George'a Lucasa. Już samo ujawnienie tytułu wzbudziło w Internecie gorące dyskusje. Kto jest Ostatnim Jedi? Czy chodzi o Luke'a? Czy zakon Jedi przestanie istnieć? Teasery i trailery jedynie wzmagały apetyt, zadając kolejne pytania, na które film miał odpowiedzieć. I w końcu, czternastego grudnia, doczekaliśmy się.
Czy było warto czekać? Zapraszam do dyskusji.
Osobista opinia
Przebudzenie Mocy okazało się dla mnie wielkim rozczarowaniem. Były to pierwsze Gwiezdne Wojny, jakie obejrzałem w kinie i choć usłyszenie legendarnego już motywu głównego na wielkim ekranie stanowiło wspaniałe doświadczenie, reszta filmu już nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Z kina wyszedłem niezadowolony, obiecując sobie, że na kolejną część się nie wybiorę.
Spoiler:
Obietnicy nie dotrzymałem i nie żałuję. Ponieważ Ostatni Jedi okazał się dla mnie jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą częścią Gwiezdnych Wojen.
Największą zaletą filmu jest jego nieprzewidywalność. Fabuła co chwila zaskakuje nas zwrotami akcji, ciągle coś się dzieje, ciągle jakieś przeszkody stają na drodze bohaterów. I co najlepsze, nie zawsze sobie z nimi radzą. Kiedy wydaje się nam, że rozgryźliśmy film, ten znów szykuje nam jakąś niespodziankę. Dobrze komponuje się to z wieloma wątkami głównymi filmu - fabuła żongluje skupieniem widza między postaciami, rozkładając historię na intensywne, porządne fragmenty, które świetnie się uzupełniają, bez dezorientowania oglądającego. Oczywiście, nie każdy wątek jest równie ciekawy jak reszta (przede wszystkim cierpi na to środek wątku Finna), ale dzięki częstym przejściom widz mimo to nie czuje nudy. Podsumowując, historia przedstawiona w filmie jest naprawdę dobra. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie również przesłanie filmu, którego po Gwiezdnych Wojnach się nie spodziewałem.
Cieszy mnie również, że każda z głównych postaci dostaje nieco zasłużonego rozwoju charakteru i przestaje być aż tak dwuwymiarowa jak w Przebudzeniu Mocy. Nie jest to może coś godne dzieła [tu wstaw nazwisko wielkiego pisarza], ale mówimy tu o mimo wszystko blockbusterze - chyba nikt nie oczekiwał, że Ostatni Jedi wzruszy nas do łez i zmieni światopogląd na świat, prawda? Zresztą, oryginalna trylogia też idealna w tej kwestii nie była. Tak czy inaczej rozwój postaci istnieje i jest dla widza na tyle wyraźny, że nie trzeba czytać recenzji, żeby się o nim dowiedzieć, a to i tak lepiej od wielu innych tego typu filmów. Rozwój ten nie bierze się również znikąd - każda postać ma własne motywacje
Sceneria, kostium, efekty specjalne, itp. są jak zwykle na najwyższym poziomie. Komputerowa grafika wygląda świetnie i realistycznie. Czasami da się również zauważyć użycie materialnych obiektów, np. pacynek, co stanowi świetny hołd dla starej trylogii. Ogólnie cud miód malina.
Do muzyki również nie da się przyczepić. Utwory nawiązują do klasyków, ale jednocześnie bronią same, skutecznie wpadając w ucho widza.
Największa wada Ostatniego Jedi to dla mnie brak porządnego rozbudowania świata. Jeśli liczyliście, że dowiedziecie się, skąd się wziął Snoke czy Najwyższy Porządek - nie liczcie. Brakuje tu nawet subtelnego tła, czegoś, co pozwoliłoby nam zrozumieć, co wydarzyło się pomiędzy trylogiami. Jedynym wyjątkiem jest nawiązanie do wydarzenia, o którym dowiedzieliśmy się w poprzednim filmie i rozwinięciem go, ale to by było na tyle. Wiadomo, w filmach nigdy o to nie chodziło, ale w starej trylogii pojawiały się chociaż wzmianki, które pozwalały nam nakreślić sobie ogół historii. Tutaj tego nie ma.
Mógłbym jeszcze niby ponarzekać niby na niewybitne aktorstwo i wiele innych pomniejszych wad, ale mówiąc szczerze - podczas seansu bawiłem się świetnie i po prostu na takie szczegóły nie zwracałem uwagi. Film wciąga jak skok w hiperprzestrzeń statki, dzięki czemu tych wad się nie dostrzega. Więc wymieniać ich nie będę.
Czy warto wybrać do kina?
Spoiler: